XI Idea filozofii krytycznej – cz. II

Powierzone jej w filozofii Kantowskiej zadanie, jakie spełnić ma wobec ustanawiającego ją rozumu, ma bezsprzecznie charakter fundamentalny. Krytyka dokonać ma mianowicie oceny czystego rozumu, oceny jego źródeł i granic [306], z taką nade wszystko intencją, by granice te rygorystycznie wyznaczyć i poprzez ich “zacieśnienie” zabezpieczyć rozum przed najpoważniejszą dlań groźbą, to znaczy przed tym, by nie mógł – w swej spekulatywnej postaci – “popaść w sprzeczność z samym sobą” [307].

Zadanie to powierzane jest krytyce ze względu na szczególne, skądinąd przez nią samą ujawniane, użycie rozumu, jakim jest jego użycie transcendentalne, inaczej mówiąc, ze względu na “poznanie transcendentalne”, które w słynnej deklaracji ze wstępu do Krytyki czystego rozumu określa Kant jako “wszelkie poznanie, które zajmuje się w ogóle nie tyle przedmiotami, ile naszym sposobem poznawania przedmiotów, o ile ten ma być a priori możliwy” [308]. Wobec takiego odniesienia sama krytyka zyskuje walor krytyki transcendentalnej. Jako taka dostarczać ma – według Kanta – “kamienia probierczego [służącego do oceny] wartości lub bezwartościowości wszelkich poznań a priori[309]. Ponieważ zaś nauka, w której poznanie pozyskiwane jest z zasad czystego rozumu i która przedstawić ma czyste poznanie a priori w jego systematycznej jedności, jest dla Kanta tą szczególną nauką, której zasadnie przysługuje miano metafizyki [310] (nigdy dotąd – jego zdaniem – nie rozumianej właściwie), przeto ocena wartości wszelkich poznań a priori stwarza rzeczywistą podstawę do oceny metafizyki.

Określenie krytyki wiąże się więc ostatecznie u Kanta z tym, co zapowiadane już w Przedmowie do pierwszego wydania “pierwszej” jego krytyki, i co każe pojmować krytykę jako postępowanie teoretyczne, pozwalające na “rozstrzygnięcie możliwości lub niemożliwości metafizyki w ogóle i określenie zarówno jej źródeł, jak i jej zakresu i granic, wszystko to jednak na podstawie zasad naczelnych” [311]. Na mocy analiz rozstrzygających o możliwości metafizyki w ogóle zyskuje zarazem krytyka kompetencje po temu, by rozstrzygać co do granic i zakresu zarówno metafizyki przyrody, jako tej nauki, która “zawiera wszystkie czyste, uzyskane z samych pojęć (…) principia rozumowe poznania teoretycznego wszystkich rzeczy”, jak i metafizyki moralności, zawierającej “principia, które określają a priori działanie i poniechanie [czegoś] i czynią je koniecznym” [312]. Dzięki temu – jaką to nadzieję odnośnie do tak dookreślanej, niejako “postkrytycznie” rozumianej metafizyki, zdaje się sugerować Kant – krytyka wprowadzi metafizykę “na bezpieczny tok postępowania naukowego” [313] i zażegna nie kończące się spory, jakie rozgrywają się na jej polu [314]. A może nawet – jak to wyrażają słowa Bacona, zamieszczone jako motto do Krytyki czystego rozumu – przyniesie “zakończenie i kres nieskończonego błędu” [315].

Wyraźnie jednak wskazuje Kant, iż jako takiej przysługuje krytyce status nauki propedeutycznej, która badając zdolność rozumu co do wszelkiego czystego poznania a priori, zakreśla jedynie pole tego, co kiedykolwiek może być poznane. W tym sensie nie jest ona jeszcze samą filozofią transcendentalną, lecz dopiero “architektonicznym” wyznaczeniem jej planu. Jak to określa Kant, krytyka w jej transcendentalnym ukształtowaniu jest wprawdzie “zupełną ideą filozofii transcendentalnej, lecz jeszcze nie nią samą, ponieważ przeprowadza ona analizę tylko o tyle, o ile jest to potrzebne do pełnej oceny syntetycznego poznania a priori[316]. Wyczerpując się w tym zadaniu, ustanawia krytyka ramy wszelkiego możliwego poznania, lecz ram tych nie wypełnia. Jednakże ten jej propedeutyczny – jak to dobitnie akcentuje Kant – status nie stanowi o tym, iż w obrębie Kantowskiej konstrukcji udaje się wyznaczyć określony teoretyczny moment, w którym krytyka miałaby dojść do “absolutnego spełnienia”. W badaniu roszczeń poznawczych – wnoszonych rozumem, którego “wszelki interes (…) skupia się w następujących trzech pytaniach: 1. Co mogę wiedzieć? 2. Co powinienem czynić? 3. Czego mogę się spodziewać?” [317] – krytyka poprzedza oczywiście w porządku logicznym właściwą filozofię transcendentalną. Lecz wobec żadnego z tych pytań rozum, z natury swej dialektyczny, nie może być pozostawiony sam sobie, w żadnym momencie nie może być pozbawiony wsparcia, jakiego udzielić mu potrafi jedynie “krytyczny trybunał”. Jak w innym nieco kontekście sugeruje Kant, przesąd, iż rozum może się obejść bez krytyki, to właściwy znak metafizycznej dogmatyczności. Ów zapowiadany mottem z Bacona “kres nieskończonego błędu” osiągalny jest – jak zdaje się orzekać Kant – nie dlatego, iż niejako swój kres osiągnie sama krytyka, a więc że wyczerpie swe zadanie i ustępując (jako nauka wstępna, czyli propedeutyka), przekaże nieskazitelnie oczyszczoną przestrzeń kolejnym teoretycznym procedurom. “Kres nieskończonego błędu” to dokładnie unieważnienie dogmatycznej mrzonki, jakoby krytyka miała dla wiedzy walor co najwyżej techniczny i instrumentalny; to – mówiąc z pewnym wyprzedzeniem – usankcjonowanie immanentnego i konstytucyjnego dla wszelkiej wiedzy charakteru krytyki (lecz krytyki w taki oczywiście sposób konceptualizowanej, iż na jej mocy unieważnieniu ulega jednocześnie teza sceptycka).

Jeśli więc krytykę określa się jako propedeutykę, to nie wyłącznie w takim sensie, iż ma ona stanowić pewną “naukę wstępną”, lecz również i w takim, że – jak to określa sam Kant, prezentując architektonikę czystego rozumu – będzie ona z istoty “ćwiczeniem wstępnym” [318], które – jak każde takie ćwiczenie – pozwolić ma na przyswojenie pewnej umiejętności, nieodzownej dla dalszej teoretycznej drogi. Wdrożyć ma ona pewien konieczny tryb postępowania filozoficznego, bez którego – by powtórzyć – rozum w swym użyciu spekulatywnym nieuchronnie wpada w “sprzeczność z samym sobą” [319]. Swoista “transcendentalna pułapka”, jaka rozumowi niezmiennie zagraża i niebezpiecznie kieruje go na pole starych metafizycznych sporów wikłających w nieusuwalne antynomie, to zasadniczy powód, dla którego zdaje się Kant utrzymywać immanentny związek pomiędzy krytyką a filozofią transcendentalną.

Pułapka ta ma swe główne źródło w tym, że istnieje – jak Kant sam to formułuje – “naturalna i nieunikniona dialektyka czystego rozumu (…), dialektyka przywiązana do ludzkiego rozumu w sposób, któremu niepodobna zapobiec, i która sama, nawet gdy już wykryliśmy jej pozorność, mimo to nie zaprzestanie rozumu mamić i wtrącać go nieustannie w chwilowe błędy, które trzeba za każdym razem usuwać” [320]. Nieuniknionej tej dialektyki nie jest władna definitywnie powstrzymać żadna z ustanawianych przez Kanta procedur krytycznych. Nawet kluczowe dla Kantowskiej krytyki postępowanie teoretyczne realizowane w transcendentalnej dialektyce – mimo iż z precyzją obnaża antynomiczność wynikającą z “naturalnej dialektyki” rozumu i z krytyczną konsekwencją ujawnia ułudny pozór sądów transcendentalnych, a wreszcie mu zapobiega – “nie może nigdy sprawić”, żeby “pozór ten także znikł /…/ i żeby przestał być ułudnym pozorem” [321].

Nieusuwalność pozoru transcendentalnego, niemożność definitywnego i ostatecznego zatrzymania “naturalnej dialektyki” rozumu stanowi rację istnienia krytyki filozoficznej. Jest powodem, dla którego konieczne staje się krytyczne wyznaczenie granic, a także określenie zasad i możliwości czystego rozumu – zwłaszcza w jego zastosowaniu spekulatywnym – tak by poznanie, na mocy tych ustanowień, utrzymać mogło wiążący i obiektywny charakter. Wynikające stąd zadanie teoretyczne – realizowane przez Kanta w ramach najbardziej oryginalnej części jego filozoficznego programu, jaką jest transcendentalna dedukcja – jest zadaniem ściśle krytycznym i do Kanta właśnie należy dorozumienie, iż w zadaniu tym spełnia się istota krytyki. I niezależnie od tego, w jakim stopniu daje się zaakceptować zarówno konkretny wynik transcendentalnej dedukcji, jak i przedsiębrane przez nią pojedyncze kroki “dowodowe” (a transcendentalna pragmatyka, zachowując naczelną ideę Kantowskiego transcendentalizmu, dostrzega tu – jak było już o tym szerzej mówione – zasadnicze teoretyczne uchybienia), schemat, w obrębie którego dokonuje się wyjaśnienia “sposobu, w jaki pojęcia mogą a priori odnosić się do przedmiotów” [322], uznać należy za schemat wyznaczający nowy kanon filozoficznej krytyki.

Konstrukcja tego schematu sprowadza się najogólniej do tego, iż oto analiza krytyczna podporządkowana jest jednoznacznie pytaniu o to, jak możliwa jest wiedza (u Kanta problem ten przybiera postać pytania: “w jaki sposób są możliwe syntetyczne sądy a priori?” [323]). Jest to pytanie, którego konieczność ustanawiana jest w istocie przez samą krytykę na mocy rozpoznania naturalnej antynomiczności rozumu. Procedury analizy krytycznej są zarazem procedurami ustanawiającymi zarówno prawa samej krytyki, jak i prawa oraz zasady rozumu. Wedle schematu tego krytyka – czerpiąca, jak określa to Kant, wszystkie rozstrzygnięcia “z podstawowych prawideł swego własnego ustanowienia, których powagi nie może nikt podać w wątpliwość” [324] i “wedle zasad swego pierwszego ustanowienia” [325] określająca i oceniająca prawa rozumu – ustanawia tym samym warunki możliwości wiedzy, co do których z kolei wyjawia, iż są zarazem warunkami możliwości samego przedmiotu wiedzy.

Powrót [1] Następna strona [3]

Przypisy:

306. Ibidem, A 11 / B 25. [powrót]

307. Ibidem, B XXV. [powrót]

308. Ibidem, A 11 / B 25. [powrót]

309. Ibidem, A 12 / B 26. [powrót]

310. Ibidem, A 845 / B 873. [powrót]

311. Ibidem, A XII. [powrót]

312. Ibidem, A 841 / B 869. [powrót]

313. Ibidem, A XXIII. [powrót]

314. Ibidem, A VII. [powrót]

315. Ibidem, s. 4. [powrót]

316. Ibidem, A 14 / B 28. [powrót]

317. Ibidem, A 804-805/ B 832-833. [powrót]

318. Ibidem, A 841 / B 869. [powrót]

319. Ibidem, B XXV. [powrót]

320. Ibidem, A 289 / B 345 (podkreślenie: B.S.). [powrót]

321. Ibidem, A 297 / B 354. [powrót]

322. Ibidem, A 85 / B 117. [powrót]

323. Ibidem, A 10 / B 19. [powrót]

324. Ibidem, A 751 / B 779. [powrót]

325. Ibidem. [powrót]