Beata Sierocka_Szkice z teorii racjonalności komunikacyjnej

Lingwistyczna orientacja filozofii dwudziestego wieku, a przede wszystkim dokonany w jej obrębie przełom komunikacyjny, mogłyby nigdy nie dojść do skutku, gdyby nie pewna zasadnicza zmiana w sposobie konceptualizowania i badania zjawisk językowych. Zmiana, bez której nie byłoby możliwe rzeczywiste przekroczenie klasycznego modelu filozofii świadomości, bez której nie pojawiłaby się filozofia lingwistyczna, nawet jeśliby filozofowie po tysiąckroć zapewniali, że język – a nie myśl – czynić chcą przedmiotem i zasadniczym zagadnieniem swych koncepcji. Żadna tego typu deklaracja nie zmieniłaby bowiem sytuacji problemowej filozofii, nie generowałaby nowych struktur pojęciowych, nie tworzyłaby nowych konstelacji tematycznych – tak, jak czyni to właśnie filozofia spod znaku przełomu lingwistyczno-komunikacyjnego. A wszystkie te przekształcenia są na jej gruncie możliwe wyłącznie dzięki temu, że w tle swychbadań utrzymuje ona koncepcję, dla której – mówiąc w największym skrócie – bezwzględnie wiążąca pozostaje teza o dwoistej, performatywno-propozycjonalnej strukturze języka (czy inaczej to formułując: teza o istotowej jedności performatywnego i propozycjonalnego wymiaru języka). 

Teza ta to de facto wyznacznik przełomu, jakiego w XX wieku dokonała filozofia w odniesieniu do zagadnień językowych. I dopiero dzięki takiemu przełomowi – czyli radykalnej zmianie podejścia do natury języka – możliwy stał się właściwy przełom filozoficzny, tzn. przekształcenie modelu filozofii w ogóle. Innymi słowy, bez tezy o performatywno-propozycjonalnej jedności struktur językowych zwrot komunikacyjny w filozofii nie mógłby mieć miejsca. Te natomiast przekształcenia, jakie – za Richardem Rortym – określane są jako zwrot lingwistyczny, mogłyby w takich warunkach zaowocować co najwyżej „okrojeniem” dziedziny badań, ale nie jej przekształceniem. Lub mówiąc w konwencji, jaką zaproponował John Searle, pozwoliłyby na rozwinięcie – być może nawet bardzo znaczące – filozofii języka (w ekstremalnych przypadkach do niej właśnie ograniczając całą pracę filozoficzną), natomiast nie dałyby żadnych podstaw do ufundowania filozofii lingwistycznej. A tylko w jej obrębie badania filozoficzne przyjmują taką postać, która implikuje kolejną przełomową fazę, tzn. właśnie zwrot komunikacyjny.

Jego ranga – tak dla filozofii, jak i dla innych dyscyplin humanistycznych – nie ulega dziś żadnej wątpliwości. Poświadcza to wystarczająco długa już lista znamienitych teoretycznych prac. Jednak nie oznacza to, by filozofia miała jasność co do zasadniczych na jego temat ustaleń. W żadnym razie nie jest jeszcze oczywiste, jakie są tego przełomu faktyczne konsekwencje; brak zgodności co do tego, czym określa się jego specyfika, a nawet co do tego, skąd czerpie on swe teoretyczne źródła i podstawy. Co do pierwszej kwestii – wiadomo – rzecz pozostaje in statu nascendi. Rozstrzygnięcie drugiej z nich to sprawa zawisła w dużej mierze od rangi filozoficznych argumentów (a więc od spójności struktury teoretycznej, w obrębie której argumentację taką będzie się budowało) [1]. Najbardziej jednoznaczna i niekontrowersyjna wydaje się kwestia trzecia, a więc pytanie o teoretyczne zaplecze, które zwrot ten uczyniło możliwym. Odpowiedź na to pytanie – a z nią związana jest problematyka niniejszego artykułu – ma o tyle wagę szczególną, iż jest istotnie wiążąca dla obu wcześniejszych kwestii. Jest bowiem oczywiste, że teoretyczne źródła i podstawy każdej sytuacji problemowej modelują jej zasadniczy kształt i wyznaczają zasięg możliwych filozoficznych konsekwencji.

W odniesieniu do problematyki, o której tutaj mowa, odpowiedź na tego typu pytanie dałaby się streścić w dwu zwięzłych punktach. (1) Teoretyczną podstawę przełomu komunikacyjnego w filozofii stanowi koncepcja języka fundowana na idei jedności performatywno-propozycjonalnej. (2) Źródłem tej koncepcji – a więc i źródłem zasadniczej dla niej idei – jest podejście badawcze, którego specyfika pozwala na określenie go mianem „podejścia antropologicznego” bądź „perspektywy antropologicznej” [2].

Charakterystyczne jest przy tym, że o okolicznościach sugerowanych w obu tych punktach – a zwłaszcza o immanentnym związku, jaki zachodzi pomiędzy koncepcjami spod znaku przełomu lingwistyczno-komunikacyjnego a perspektywą antropologiczną – nie rozstrzygają w istocie literalnie formułowane w tych koncepcjach deklaracje, lecz rzeczywisty profil przedsiębranych przez nie badań filozoficznych (a niekiedy tylko pewne pojedyncze decyzje teoretyczne, nie zawsze zresztą zdradzające swe powinowactwo z podejściem antropologicznym). Toteż w uzupełnieniu dwóch wskazanych powyżej punktów należałoby jeszcze zasugerować, że (3) immanentną obecność perspektywy antropologicznej w dwudziestowiecznej filozofii lingwistycznej ujawniają dopiero zewnętrzne teoretyczne analizy i interpretacje poszczególnych jej projektów, a (4) najbardziej wartościowy i pouczający wzorzec takiej interpretacji – określający zarówno ogólny jej kierunek, jak też liczne jej niuanse – ukształtowany został poza filozofią. Bowiem z istoty „pozafilozoficznego” rodowodu jest sama idea perspektywy antropologicznej. I ta właśnie kwestia będzie przedmiotem dalszych moich uwag. Otóż w sposób najbardziej kompleksowy perspektywę antopologiczną podpowiada filozofii nauka wobec niej zewnętrzna i – jakby się wydawało – niezależna od filozoficznych rozstrzygnięć. Nauka, po której – z drugiej strony – filozofia także nie spodziewała się szczególnych inspiracji. A już na pewno nie takich, które kształtować by miały ogólną perspektywę badań filozoficznych. Ta nauka to antropologia społeczna. A konkretnie ta szczególna jej postać, jaką nadał jej polski badacz Bronisław Malinowski. W jego badaniach, analizach i szczegółowych ustaleniach jasno zarysowany został oryginalny projekt teoretyczny, któremu on sam podporządkował swe naukowe poszukiwania i który ostatecznie wyznaczył kształt jego antropologicznej koncepcji. Ale zarazem jest to projekt o zasadniczym znaczeniu dla teorii filozoficznych, bowiem zakreśla dokładnie taką właśnie perspektywę teoretyczną, w jakiej sytuować muszą swe badania wszystkie te koncepcje, które mają ambicję współkształtowania lingwistyczno-komunikacyjnego profilu filozofii. Konieczne jest tu jednak zwrócenie uwagi na to, iż perspektywa ta – jako perspektywa antropologiczna – narzuca co prawda filozofii jednoznacznie zmianę podejścia badawczego, ale w żadnym razie nie prowadzi do utożsamienia problemu filozoficznego z problemem antropologicznym. Pozostając w perspektywie antropologicznej, filozofia bezwzględnie zachowuje odrębność poziomu, z jakiego formułowane są jej własne pytania [3].

Rys ten jest oczywiście nadzwyczaj istotny dla samej filozofii, ale przynosi także pewną charakterystykę badań i teorii Bronisława Malinowskiego. Nie poddając tutaj tej sprawy nawet pobieżnej analizie, podsunąć można by jednak sugestię, że istotne znaczenie zarysowanego projektu dla badań filozoficznych (i to bezsprzecznie dla tych najbardziej dziś nowoczesnych) bierze się po części również stąd, że osnowę antropologicznych poszukiwań Malinowskiego stanowiły w istocie subtelne przemyślenia filozoficzne. I być może jest tak, iż to właśnie głęboka wrażliwość filozoficzna i immanentne – choć explicite nie demonstrowane – odniesienia do zasadniczych pytań filozoficznych pozwoliły Malinowskiemu na sformułowanie – w obrębie koncepcji antropologicznej – takiej perspektywy teoretycznej, którą ostatecznie przyszło nam uznać za modelową dla wiodących koncepcji filozofii XX wieku. Analiza tych filiacji byłaby zapewne interesującym przyczynkiem do historii idei. Pogłębiłaby też niewątpliwie zrozumienie propozycji teoretycznych, zawartych w dziele polskiego antropologa [4].

Nie jest jednak tak, by w obrębie swej koncepcji Malinowski wyczerpująco i szczegółowo rozwinął wszystkie związane z nią wątki. A wręcz przeciwnie, należałoby powiedzieć, że w zasadzie żaden z jej elementów nie został przez niego w pełni dopracowany i ostatecznie zamknięty. Oczywiście diagnoza taka niczego nie dyskwalifikuje. Dla filozofii bowiem wartość ma nade wszystko to, że proponuje się tu spójną i konkluzywną perspektywę teoretyczną; dla antropologii zaś to, że propozycja ta (choć wymaga teoretycznych uściśleń i ustaleń) z jednej strony, zaowocowała bogactwem materiału badawczego, a z drugiej, wprowadziła i utrwaliła w antropologii model funkcjonalizmu, w pewnym sensie nigdy nie dający się już z tej nauki wyeliminować.

Z założeń funkcjonalizmu wynikała też wprost ranga tego projektu dla filozofii, choć z zasady nie jest konieczne, by zaanektowaną na obszar filozofii perspektywę antropologiczną wiązać wyłącznie z podejściem funkcjonalistycznym (Malinowski sam miał świadomość, iż podejście to daje się uzgodnić z relewantnymi elementami odmiennych koncepcji, w tym np. podejścia ewolucjonistycznego – mimo iż m.in. w opozycji do tego nurtu formułował swój własny projekt antropologii).

Beata Sierocka_Szkice z teorii racjonalności komunikacyjnej

Niemniej to właśnie funkcjonalizm pozwolił polskiemu antropologowi na ów pierwszy i zasadniczy – dla zajmującej nas tu kwestii – krok, to znaczy na decyzję, by ujmować język w jego powiązaniu (w wielorakich funkcjonalnych związkach) z całym bogactwem zjawisk społecznych. Pozwolił zrozumieć, że język nie jest zjawiskiem izolowanym. A zatem odkryć, że język to fenomen społeczny. Dzięki antropologii funkcjonalistycznej teza ta po raz pierwszy nie brzmi abstrakcyjnie (jak u de Saussure’a, którego teoria lingwistyczna postulując badania nad językiem jako „faktem społecznym”, badała je de facto w idealnej wręcz izolacji od społecznego funkcjonowania języka, czy jak u Durkheima, który – w myśl słów samego Malinowskiego – ostatecznie „wypada z torów” swej słusznej skądinąd koncepcji [5], i w niewielkim stopniu wykorzystuje własne swe idee, w tym też ideę języka jako faktu społecznego).

Ale też – według Malinowskiego – język nie jest dla badacza zachowań i praktyk społecznych po prostu tylko jednym z wielu „faktów” [6]. Jest bezwzględnie „faktem” wyróżnionym. Jest wymiarem nadrzędnym. Nie tylko w takim znaczeniu, że – zgodnie z postulatami i praktyką realizowaną przez Malinowskiego – rzetelne prace antropologiczne prowadzone być mogą wyłącznie pod warunkiem, że badacz swobodnie włada językiem badanej społeczności („język jest bowiem najważniejszym narzędziem, jakim posługuje się etnograf”7). I także nie tylko w tym znaczeniu, że akcentuje się tu nierozerwalny związek języka z wszystkimi innymi fenomenami życia społecznego (i to nie wyłącznie ze względu na antropologiczne prowadzone być mogą wyłącznie pod warunkiem, że badacz swobodnie włada językiem badanej społeczności („język jest bowiem najważniejszym narzędziem, jakim posługuje się etnograf” [7]).

I także nie tylko w tym znaczeniu, że akcentuje się tu nierozerwalny związek języka z wszystkimi innymi fenomenami życia społecznego (i to nie wyłącznie ze względu na zależności funkcjonalne). Ale przede wszystkim w takim znaczeniu, że postrzega się język jako szczególny typ zachowania ludzkiego, specyficzny rodzaj działania, a mówiąc jeszcze ogólniej, jako uniwersalną formę praktyki społecznej, powiązaną siecią wzajemnych oddziaływań z różnorodnymi innymi jej postaciami [8].

Poza antropologią społeczną, a w obrębie antropologii – poza koncepcją Bronisława Malinowskiego nigdy dotąd nie badano języka w takiej roli. Nigdy wcześniej żadnej koncepcji społecznej, filozoficznej czy lingwistycznej nie udało się sformułować tak jednoznacznie tezy, że język konceptualizowany być musi przede wszystkim jako kulturowo kształtowana praktyka wspólnoty społecznej. A takie właśnie podejście – wynikające konsekwentnie z założeń programu funkcjonalistycznego – organizuje ostatecznie całość badań i teorii antropologicznej Malinowskiego i wyznacza ogólny charakter kształtowanej perspektywy antropologicznej. Podejście to pozwoliło polskiemu badaczowi na sformułowanie wielu ważkich i nadzwyczaj w swym czasie oryginalnych idei, odnoszących się nie tylko do klasycznych zagadnień antropologicznych, ale również do kwestii zarezerwowanych tradycyjnie dla językoznawców. A wręcz umożliwiło mu stworzenie zarysu pewnej spójnej i bez wątpienia przełomowej koncepcji języka [9].

Spojrzenie na język jako na kulturowo kształtowaną praktykę wspólnoty społecznej dało tej koncepcji zdecydowaną przewagę nad wszystkimi bez mała wcześniejszymi teoriami języka i stworzyło punkt wyjścia dla kolejnych, równie niebagatelnych odkryć lingwistycznych (bo bez wątpienia dokonania Bronisława Malinowskiego taką właśnie rangę miały).

Do ustaleń najbogatszych w ważkie konsekwencje – i najściślej związanych z tym właśnie podejściem – zaliczyć trzeba niewątpliwie ideę różnorodności i wielości funkcji języka. Bowiem, choć niewątpliwie słusznie podkreślaną zasługą Malinowskiego jest wskazanie na pewne, niedostrzegane dotąd przez badaczy funkcje (przede wszystkim na funkcję fatyczną [10]), to jednak dużo istotniejszym rysem tej koncepcji jest przekonanie, iż żadnej z przypisywanych językowi funkcji nie można przyznawać charakteru nadrzędnego, i że jeszcze poważniejszym błędem jest sprowadzanie wielości tych funkcji do jednej jedynej (najczęściej zresztą do funkcji referencyjnej). Praktyki językowe, jak wszelkie praktyki społeczne, wiążą się z wieloma różnorodnymi funkcjami. Są działaniami określanymi przez odmienne interesy, praktykami nakierowanymi na rozmaite cele. Żaden z nich nie jest celem wyróżnionym. Żadna z funkcji języka nie ma charakteru nadrzędnego, do żadnej z nich nie da się zredukować różnorodności zjawisk językowych. Tezę o wielości funkcji języka kwestionować można tylko wówczas, gdy w ujęciu języka abstrahuje się od jego sprawczej natury, gdy nie dostrzega się (jak będzie o tym niżej jeszcze mowa) performatywno-propozycjonalnej struktury aktu językowego. A więc wówczas, gdy ignoruje się spojrzenie narzucane przez podejście antropologiczne, dla którego język – jako forma praktyki i działania ludzkiego – „wpleciony jest” (jak to też niekiedy określał Malinowski) w różnorodność pozostałych praktyk wspólnoty społecznej i w związku z tym, zależnie od kontekstu sytuacyjnego, przejmuje różnorodne funkcje.

Szczególnie obce perspektywie antropologicznej są te koncepcje języka, w których eksponowana (bądź jedynie uwzględniana) pozostaje jego funkcja referencyjna. Notabene Malinowski w interesujący sposób burzy tradycyjny nawyk utożsamiania funkcji referencyjnej z narracją. Użycie języka w celu narracji, prezentacji czy przedstawienia wkomponowane jest – jego zdaniem – niezmiennie w konkretne działanie społeczne i nie wyczerpuje się w funkcji referencyjnej. A jeszcze precyzyjniej mówiąc, samo jest konkretnym – kulturowo uwarunkowanym – działaniem społecznym. Funkcja referencyjna narracji okazuje się w istocie pochodna wobec wszelkich, spełnianych przez nią funkcji społecznych [11].

Widać z powyższego, że proponowana przez Malinowskiego perspektywa antropologiczna w badaniach lingwistycznych (jego „antropologia lingwistyczna”) dokonuje zasadniczego przesunięcia akcentów. Wypowiedź językowa, jako szczególny typ kulturowo kształtowanej praktyki społecznej, jako specyficzny rodzaj społecznie zakotwiczonego zachowania ludzkiego, postrzegany jest przede wszystkim w swej funkcji sprawczej, a precyzyjniej to określając, w wielości swych funkcji sprawczych, czy – jak to później zaproponował określać John Langshow Austin – w wielości funkcji performatywnych. To odnośnie do tego właśnie wymiaru – wymiaru sprawczego – sugeruje Malinowski, iż żadna z konkretnie realizowanych przez język funkcji nie jest funkcją nadrzędną. Magia, kształtowanie i utrzymywanie więzi społecznych, wychowanie, edukowanie, podtrzymywanie rodzimej tradycji, koordynowanie wspólnych działań manualnych, kształtowanie postaw moralnych – to przykłady (analizowanych przez Malinowskiego) performatywnych funkcji języka. Przykłady nie tylko jasno uzmysławiające wielość, różnorodność i bogactwo tych funkcji, ale przede wszystkim uświadamiające tę fundamentalną – choć „skrupulatnie” ignorowaną – okoliczność, że mowa jest w pierwszym rzędzie „skutecznym sposobem działania”, iż jest „aktem”, „dokonaniem”, „działaniem wywołującym skutek”, zachowaniem odznaczającym się „skutecznością pragmatyczną” [12].

Beata Sierocka_Szkice z teorii racjonalności komunikacyjnej

Jak pisze Malinowski: „… słowa w ich pierwotnym i zasadniczym sensie [„do”] robią, [„act”] działają, [„produce”] wytwarzają i [„achieve”] osiągają” [13]. Konkretna forma tego performatywnego wymiaru – niezmiennie sprzęgnięta z praktykami pozajęzykowymi – wyznacza treści aktów językowych, określa sens tego, co wyrażone w warstwie propozycjonalnej. Funkcje performatywne wypowiedzi językowej wyznaczają jej pole semantyczne, czynią dopiero możliwymi jej funkcje poznawcze, a zatem i cały ten zakres, który tradycyjnie (zarówno na gruncie językoznawstwa, jak i filozofii oraz logiki) wiązany był z funkcją referencyjną. Wyrażona propozycjonalnie treść – w której badania te doszukiwać się chciały głównie lub wyłącznie „referencyjności” – pozostaje niezrozumiała, o ile pozbawia się ją jedności z rzeczywistą formą działania języka. Poza tą jednością język bowiem nie istnieje. Poza jednością performatywno-propozycjonalną ginie specyfika zjawisk językowych. Jedność ta wyznacza najgłębszą charakterystykę ich struktury.

Teza o performatywno-propozycjonalnej jedności języka to bez wątpienia kluczowy teoretyczny punkt konstruowanej przez Malinowskiego perspektywy antropologicznej. I jest tak mimo tego, że w swych pismach nigdzie tezy o takiej – czy analogicznej – treści Malinowski wprost nie głosi, ani nie posługuje się żadnym z terminów, w jakich teza ta została tu sformułowana. W tekstach Malinowskiego nie używa się określenia „wymiar propozycjonalny”, czy „aspekt propozycjonalny” lub „warstwa propozycjonalna”. Nie pojawia się tu także termin „performatywność”. Jednak sama nieobecność tych terminów nie ma szczególnego znaczenia. Istotne jest jedynie to, że obecne są tu idee teoretyczne, jakie z kategoriami tymi wiążą badacze języka dziś – tj. już po filozoficznym „zaanektowaniu” tych pojęć przez Jürgena Habermasa i Karla-Otto Apla (w ścisłym zresztą nawiązaniu do propozycji Johna Searle’a). Pod uwagę wziąć tu jednak trzeba dodatkowo fakt, że termin „performatyw”, wprowadzony pierwotnie przez Austina na określenie pewnego tylko typu wyrażeń (zwrotów, formuł) językowych, rozumieć należy – za Aplem i Habermasem – szerzej, to znaczy jako określenie odnoszące się do cechy (aspektu, wymiaru, warstwy) każdego aktu językowego, cechy, którą określa się także jako sprawstwo, „dokonawczość” itp. [14] Natomiast drugie z tych określeń, czyli termin „propozycjonalny” wskazuje na samą treść wypowiedzi, wysłowiony w niej sąd, na to, co „po prostu powiedziane”.

Malinowski, w kontekstach, gdy stosowne byłoby użycie terminu „performatywny”, mówi o dokonywaniu, wykonywaniu, sprawstwie, produkowaniu, wytwarzaniu – i przyporządkowanie to wydaje się zupełnie czytelne. Natomiast nieco mylące, a miejscami także niezbyt jednoznaczne i konsekwentne – bo z istoty chyba dość kłopotliwe – są u Malinowskiego te sformułowania, które określają to, co dziś nazywa się krótko aspektem propozycjonalnym, a co także z teoretycznego punktu widzenia jest wymiarem trudnym do wyodrębnienia. Malinowski mówi tu czasem o „treści”, czasem używa sformułowania „sama wypowiedź”, czy „znaczenie”, albo też po prostu „zdanie” lub „słowo” itd. Intencja jego jest jednak jasna: wymiar propozycjonalny to właśnie ten, na którym – kontynuując Arystotelesowskie ukierunkowanie na logos apophantikos – koncentrowała się cała tradycja badań nad językiem. To wymiar tego, co wypowiedziane, sama „czysta” treść, sąd jako taki. Wymiar, który niezmiennie traktowano tak, jak gdyby istniał „sam w sobie”, niezależnie od wszystkich innych – np. społecznych czy psychologicznych – czynników kształtujących język, jak gdyby możliwa była jego analiza, abstrahująca od jego związku z warstwą performatywną.

Niewątpliwie istotnym „odkryciem” antropologii lingwistycznej było już samo wskazanie na ów zupełnie nowy wymiar języka, wymiar sprawczy (co w żadnym wypadku nie jest równoznaczne wskazaniu na to, co de Saussure określał jako parole, ani też nie jest redukowalne do ujawnienia tego, że język ma związek z działaniami człowieka). Ale równie ważne – jeśli wręcz nie ważniejsze – było ugruntowanie teoretycznego przeświadczenia, że badanie i koncepcja języka bezwzględnie wymagają uwzględnienia zarówno jednego jak i drugiego z wyodrębnionych wymiarów. A to oznacza, że zawsze istotnie ograniczoną wartość teoretyczną muszą mieć te wszystkie – zdecydowanie przecież przeważające w historii nauki – prace badawcze, które programowo, choć nie koniecznie explicite, izolują zjawiska językowe od sfery ich wykonania, tracąc w ten sposób możliwość wglądu w bogactwo i rangę sfery performatywnej, w wielość i różnorodność spełnianych przez język funkcji performatywnych. Albo więc koncepcje te potrafią uświadomić sobie i zaakceptować własne teoretyczne ograniczenie, albo stają się naukowo bezużyteczne.

Ale jest jeszcze jedna konsekwencja odkryć czynionych przez antropologię lingwistyczną, subtelnie różniąca się od tego, co dotąd powiedziano. I jest to konsekwencja o największym znaczeniu. Wyraża się ona właśnie w tym, że badania i teoria, które są w stanie uwzględnić oba te wymiary – zarówno propozycjonalny, jak i performatywny – przygotowują ostatecznie wgląd w ich nieusuwalną jedność. Prowadzą do rozpoznania, że jest to związek immanentny i w istocie nierozerwalny – i dlatego właśnie tak trudny do teoretycznego skonceptualizowania. Ujawniają, że z tego dopiero związku wyabstrahowane zostają te formy języka (jak np. abstrakcyjny język teorii naukowej), których specyficzne funkcje w dużym stopniu uniemożliwiają dostrzeżenie samej tej jedności.

Jak poświadcza historia, dostrzeżenie jej to rzeczywiście niełatwa i rzadko demonstrowana umiejętność. Badania nad językiem trudno zabezpieczyć przed pułapkami izolowanego i wzajemnie niezależnego konceptualizowania każdego z dwu wymiarów języka. A w pułapki takie wciąga już choćby sama tradycja terminologiczna – przede wszystkim z tego zapewne powodu, że w całości kształtowana była w obrębie koncepcji (i myślenia), które o języku w kategoriach owej jedności mówić nie potrafiły, bowiem po prostu jej nie dostrzegały, tak jak i nie uwzględniały samego wymiaru performatywnego.

Tego typu trudności dają o sobie znać także w pismach Malinowskiego. Sporo tam miejsc, które – zwłaszcza jeśli wyrwać je z kontekstu – wydają się gubić tę, przypisywaną temu autorowi, teoretyczną oryginalność. Zdają się powracać do tradycyjnych dystynkcji i rozróżnień. Jednak nawet nie wdając się w ich bliższe analizowanie, łatwo dostrzec, że wrażenie takie jest albo czymś wyjątkowym, albo jest po prostu pozorem (wynikającym najczęściej właśnie z trudności generowanych przez samą strukturę kategorialną). Rzeczywistych, teoretycznych nawrotów do podejścia tradycyjnego w antropologii lingwistycznej Malinowskiego po prostu już nie ma. W całości i konsekwentnie podporządkowana jest ona idei jedności performatywno-propozycjonalnej. I choć – jak wspomniałam – tak sformułowanego hasła nie zapisuje Malinowski nigdzie wprost, idea jedności performatywno-propozycjonalnej, czy, inaczej to wyrażając, idea dwoistej struktury języka przenika każdą ze stron jego dzieła. Czym bowiem innym, jak nie deklaracją i jasną świadomością tej jedności, są te wszystkie postulaty, wnioski i tezy, które rygorystycznie zobowiązują do badania języka, jego znaczenia i treści w odniesieniu do działania i skutków działania poprzez język dokonanego. Czym innym, jak nie poświadczeniem tej jedności, są skrupulatne analizy lingwistyczne prezentowane w drugim tomie Ogrodów koralowych? Sama idea ścisłego powiązania warsztatu etnografa i lingwisty najwyraźniej wynika u Malinowskiego właśnie z wnikliwego zrozumienia immanentnego związku łączącego wymiar performatywny z wymiarem propozycjonalnym, ze zrozumienia ich nieusuwalnej jedności.

Najogólniej należałoby zatem powiedzieć, że tym, co – z teoretycznego punktu widzenia – decyduje ostatecznie o randze konstruowanej przez Malinowskiego perspektywy antropologicznej i co sprawia, że w podejściu tym możliwe staje się badanie języka jako kulturowo kształtowanej praktyki wspólnoty społecznej, jest fakt, że Malinowski konsekwentnie przesuwa spojrzenie badaczy języka z wymiaru propozycjonalnego na performatywny, by ostatecznie ześrodkować je na nieusuwalnej jedności obu wymiarów.

Widać więc, że bez względu na to, jak oceniać rzeczywiste, historyczne związki pomiędzy dziełem polskiego antropologa a kształtem współczesnej filozofii lingwistycznej, na baczną uwagę zasługuje przede wszystkim ścisła teoretyczna i koncepcyjna zależność wielu istotnych rozstrzygnięć dwudziestowiecznej filozofii od podejścia charakterystycznego dla perspektywy antropologicznej (i to zupełnie niezależnie od tego, czy którakolwiek z liczących się w tym kontekście koncepcji filozoficznych zależność taką bezpośrednio deklaruje lub choćby ją dostrzega).

Uwyraźnieniu tego związku a zatem i uświadomieniu teoretycznej rangi perspektywy antropologicznej służyć może po części już samo spojrzenie na to, jak na gruncie antropologii lingwistycznej – w kształcie, jaki nadawał jej Bronisław Malinowski – podejście to modyfikuje szereg znaczących kwestii (relewantnych zarówno dla badań etnograficznych, jak i dla ogólnej teorii języka). Poza przywoływanym już wyżej pytaniem o funkcje języka (których analiza pozwoliła Malinowskiemu na dwa kluczowe dla jego koncepcji kroki, tj. na wyróżnienie wymiaru performatywnego, a dalej na ujęcie języka w jego jedności performatywno-propozycjonalnej) dotyczy to tak skomplikowanych i „nośnych” zagadnień, jak np. problem reguł językowych, stosunku języka do myśli, rangi konwencji językowej czy natury znaczenia. Zwłaszcza ostatnia z tych kwestii – wnikliwie przez Malinowskiego badana i rozważana – daje doskonałą okazję do zrozumienia, jaki teoretyczny potencjał kryje się za założeniami perspektywy antropologicznej. A dzieje się tak przynajmniej z dwóch powodów.

Po pierwsze, ma to oczywisty związek z – niewątpliwie najmocniej eksponowaną w literaturze przedmiotu – ideą sytuacyjnego i kulturowego kontekstu działań językowych, kontekstu, poza którym – jak odkrywa Malinowski – słowo staje się w istocie niezrozumiałe, zachowania językowe tracą znaczenie i sens. Wszystkie, bez wyjątku, analizy językowe, na jakie natrafiamy na kartach pism Malinowskiego, demonstrują ścisły związek z tą ideą i jasno potwierdzają jej metodologiczną wagę. Także deklaracje teoretyczne polskiego badacza nie pozostawiają wątpliwości co do tego, iż ma on świadomość, że ideą kontekstu sytuacyjnego zdecydowanie przełamuje dotychczasowe standardy w badaniach nad językiem [15] i że idea ta profiluje jednoznacznie specyfikę jego badań.

Ale związanie kwestii znaczeń językowych z kontekstem sytuacyjnym i kulturowym nie jest jedyną okolicznością teoretyczną (i metodologiczną) decydującą o randze i potencjale zaproponowanego przez Malinowskiego podejścia do problemu znaczenia. A w zasadzie jest ono dopiero pochodną pewnego ogólniejszego rozstrzygnięcia, pozostającego zarazem w ścisłej korespondencji z ideą dwoistej struktury języka.

Beata Sierocka_Szkice z teorii racjonalności komunikacyjnej

Oto bowiem – i to po drugie – jeśli konfrontować koncepcję Malinowskiego ze wszystkimi zastanymi przez niego teoriami i badaniami, należałoby w zasadzie powiedzieć, że również w odniesieniu do pytania o znaczenie dokonuje on – dokładnie tak, jak czynił to w kontekście pytania o funkcje i aspekty języka – oryginalnego przeformułowania problemu i specyficznego przeniesienia akcentów. Zasadnicze pytanie teoretyczne zarysowanej przez niego „semantyki ogólnej” ulega istotnemu i wyraźnemu przesunięciu. Odniesione zostaje do nowego wymiaru i swym nowym sformułowaniem pociąga za sobą dalsze teoretyczne i metodologiczne modyfikacje. A wszystko to będzie w istocie swoistą konsekwencją tezy o dwoistej, performatywno-propozycjonalnej strukturze języka.

Oto bowiem – nieco paradoksalnie – zasadniczą kwestią badań semiotycznych przestaje tu już być pytanie o sens i znaczenie słowa, a staje się nim pytanie o moc sprawczą wypowiedzi językowej [16]. Oznacza to, po pierwsze, że antropologia lingwistyczna – w jednoznacznej opozycji do tradycji, w pewien sposób „pokutującej” nawet u de Saussure’a – przedmiotem badania nie czyni nigdy pojedynczych słów, lecz zawsze określone kontekstowo zachowanie językowe [17], i że, po wtóre – a ta kwestia jest bez wątpienia kluczowa – rewiduje ona zasadniczo pogląd na samą naturę znaczenia. To, czego poszukiwano w tradycyjnych teoriach pytając o znaczenie językowe, roztapia się – jak zdaje się sugerować Malinowski – w tym, co określa on jako moc sprawczą języka. O konkretnym kształcie praktyk językowych nie decyduje to, iż za „wybranym” wyrażeniem językowym kryje się znaczenie – rozumiane jako „naczyńko”, z którego wysnuć daje się prawdę o rzeczy [18] – lecz to, iż wyrażenie językowe „ma swoistą moc, jest środkiem wywołującym skutek” [19]. Chcąc sprostać klasycznej postaci pytania o znaczenie, należy „wywieść” znaczenie z mocy sprawczej i efektów działania językowego. I to dopiero implikuje konieczność uwzględnienia konkretnej sytuacji działania oraz ogólnego kontekstu kulturowego [20]. Jednak przy takim podejściu znaczenie wymyka się wszystkim tym charakterystykom, jakie tradycyjnie chciano z nim wiązać. Przede wszystkim nie udaje się już przywrócić mu powszechnie oczekiwanej niezmienności i stałości; nie można już myśleć o znaczeniu jako treści przytwierdzonej do słowa i niezmiennie wiążącej słowo z rzeczą, zaś o słowie, jako o etykietce sztywno do rzeczy tej umocowanej.

Prezentowany przez antropologię lingwistyczną pogląd na naturę znaczenia na nowo w zasadzie modeluje cały problem, radykalnie przenosząc go z poziomu semantycznego na pragmatyczny. Tym sposobem unieważnia większość dotychczasowych nawyków, jakie tradycyjnie towarzyszyły zarówno teoretycznej, jak i pozateoretycznej refleksji nad tym problemem. Eliminacja tych nawyków jest istotna nie tylko z uwagi na samą koncepcję znaczenia, ale również ze względu na to, iż – jak spostrzega Malinowski – błędne „wyobrażenie o funkcji języka i o naturze znaczenia jest (…) przyczyną względnej jałowości wielu skądinąd doskonałych teoretycznych rozważań językowych” [21]. Nie ma wątpliwości, że konstatacja ta odnosi się także do koncepcji filozoficznych. A szczególną rangę zyskuje wobec „lingwistycznej orientacji” czołowych dziś jej projektów.

Uogólniając, należy stwierdzić, że „przemodelowanie”, jakiemu za sprawą teorii i badań Bronisława Malinowskiego uległa całość problematyki językowej – ujętej pod postacią pytań o istotę języka, o jego funkcje, znaczenia, reguły itp. – było przedsięwzięciem przełomowym nie tylko dla badań etnograficznych, ale również dla językoznawstwa [22] oraz nauk humanistycznych w ogóle [23], i w najwyższym stopniu także dla filozofii. Zakreślona w dziele polskiego badacza perspektywa antropologiczna, czy podejście antropologiczne (u samego Malinowskiego pojawia się sformułowanie „perspektywa etnografa” – lecz nie jest to określenie szerzej eksplikowane) jest niewątpliwie perspektywą, która w dużym stopniu zabezpiecza filozoficzną refleksję przed „jałowością”, a zarazem chroni ją przed dogmatyzmem dziedziczonym wraz z klasyczną strukturą problemową. Czyni to nie tylko dzięki temu, że narzuca filozofii konkretne, szczegółowe rozstrzygnięcia, lecz przede wszystkim dzięki temu, iż rygorystycznie obliguje do skoncentrowania tematyki filozoficznej wokół jednej, centralnej osi – to znaczy wokół języka jako kulturowo kształtowanej praktyki wspólnoty społecznej. Perspektywa antropologiczna to, innymi słowy, takie specyficzne podejście badawcze, które – czyniąc swym przedmiotem kompleksy działań oraz zinstytucjonalizowanych zachowań ludzkich i ustalając zachodzące między nimi związki – wskazuje na język jako specyficzny (i wyróżniony) typ zachowań, wielorako sprzęgnięty z wszelkimi innymi formami praktyk społecznych. Przejęcie tej perspektywy na gruncie filozofii o tyle otwiera nowe teoretyczne horyzonty, iż – obligując do osadzenia problemu filozoficznego w przestrzeni językowego apriori i do wyprowadzenia wiążących konsekwencji z idei dwoistej struktury mowy – pozwala na sproblematyzowanie, a po części także na zawieszenie i przekroczenie wszystkich bez mała klasycznych dystynkcji, na jakich wspierała swe myślenie cała w zasadzie europejska tradycja filozoficzna. Wśród dwudziestowiecznych projektów filozoficznych, których badania– niezależnie od explicite formułowanych deklaracji – w takiej właśnie perspektywie się sytuują, wymienić należałoby przede wszystkim koncepcję Austina, „późnego” Wittgensteina [24], Gadamera, Apla i Habermasa. W każdej z nich – naturalnie w różnym stopniu – obecność perspektywy antropologicznej zaznacza się istotnymi, oryginalnymi rozstrzygnięciami. A zarazem każda z nich poświadcza, że filozoficzna koncepcja wiedzy i racjonalności społecznej – w tym nade wszystko nowoczesna refleksja nad ich granicami i warunkami ich możliwości – wymagają bezwzględnie przyjęcia perspektywy antropologicznej, czyli dokładnie takiej postawy teoretycznej, jaką po raz pierwszy zakreśliła oryginalnie antropologia funkcjonalna Bronisława Malinowskiego. Bliższa analiza obecności i rangi tej perspektywy we współczesnych projektach filozoficznych to już jednak temat na odrębne, obszerne studium.

Przypisy:

1.  Analizy transcendentalno-pragmatycznego podejścia do tych zagadnień prezentowałam w: Beata Sierocka, Krytyka i dyskurs. O transcendentalno-pragmatycznym uprawomocnieniu krytyki filozoficznej, Aureus, Kraków 2003. [powrót]

2. Uprzedzając późniejsze uwagi, należałoby już w tym miejscu podkreślić, że stosowanie tutaj terminu „perspektywa antropologiczna” nie ma odsyłać ani do antropologii filozoficznej, ani do antropologii fizycznej, lecz wyłącznie do antropologii społecznej (lub kulturowej), i to jedynie z uwagi na to, że właściwym przedmiotem jej badań pozostają zespoły kształtowanych kulturowo działań i zachowań ludzkich. [powrót]

3. Kwestię tego, jak na gruncie filozofii – a w każdym razie filozofii o proweniencji transcendentalno-pragmatycznej – możliwe jest inkorporowanie treści i metod specyficznych dla nauk pozafilozoficznych, i jaki ostatecznie jest ich status w obrębie badań filozoficznych, próbuję rozpatrzyć w artykule Lingwistyczne odkrycia Michaela Tomasello i ich filozoficzna ranga, przygotowywanym aktualnie do druku w tomie Aspekty kompetencji komunikacyjnej, (red.) Robert Frei, Beata Sierocka.[powrót]

4. Na temat wczesnych koneksji teoretycznych, w jakich pozostawał Malinowski przed okresem kształtowania własnej teorii i metody badań, zob.: Andrzej Flis, Filozofia krakowska i kształtowanie się poglądów naukowych Malinowskiego, w: Mariola Flis i Andrzej Paluch (red.), Antropologia społeczna Bronisława Malinowskiego, PWN, Warszawa 1985, s. 11–33.[powrót]

5. Por. Bronisław Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Studium uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda,. Język magii i ogrodnictwa, przekł. Barbara Leś, w: tenże, Dzieła, t. V, PWN, Warszawa 1987, s. 377.[powrót]

6. Tu pojęcie „fakt” użyte jest w bardzo niezobowiązującym sensie. To też nie ma potrzeby, by nawiązywać aktualnie do trudnej – ale, wbrew opinii wielu komentatorów, bardzo „niedogmatycznie” i niepozytywistycznie pojmowanej przez Malinowskiego – kwestii tego, czym jest fakt, jaki ma status, w jakiej pozostaje relacji do teorii itp.[powrót]

7. Bronisław Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Studium uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda,. Język magii i ogrodnictwa, dz. cyt., s. 31. Jak wiadomo Malinowski był jednym z prekursorów kompleksowych badań terenowych i jednym z niewielu twórców koncepcji antropologicznych władających językiem badanej społeczności (w Melanezji był to język kiriwiński z Wysp Trobrianda, określany też jako język trobriandzki). O oryginalnym podejściu Malinowskiego do badań terenowych dowiadujemy się ze wszystkich jego pism (nie tylko metodologicznych i teoretycznych wstępów), a zwięzłe opracowanie tej kwestii zawarte jest w: Zdzisław Mucha, Metoda intensywnych badań terenowych w historii antropologii społecznej, w: Mariola Flis i Andrzej Paluch (red.), Antropologia społeczna Bronisława Malinowskiego, dz. cyt., s. 34–49.[powrót]

8. Malinowski wskazuje także, iż cechą wyróżniającą język spośród innych form ludzkiego zachowania jest jego konwencjonalność. „Język różni się od innych aspektów kultury pod jednym względem: symbolizm językowy jest bardziej konwencjonalny czy arbitralny niż jakiekolwiek aspekty zachowań manualnych czy cielesnych” (tamże, s. 19). Poglądy na ten temat będą u Malinowskiego ulegać przekształceniom i wzbogacą się o różne odcienie, zwłaszcza w kontekście badań nad językiem magii.[powrót]

9. O nowatorstwie oraz znaczeniu koncepcji i badań Malinowskiego dla współczesnych lingwistycznych i filozoficznych koncepcji języka pisali w literaturze polskiej przede wszystkim Krystyna Pisarkowa i Jerzy Szymura, a w literaturze anglojęzycznej – Raymond Firth i Ernest Gellner. Wśród nich Firth (bezpośredni współpracownik i uczeń Malinowskiego) jako pierwszy – w tekście z 1957 roku – mówiąc o filozoficznym znaczeniu myśli polskiego antropologa, zwrócił uwagę na teoretyczne pokrewieństwo pomiędzy rozstrzygnięciami proponowanymi przez Malinowskiego a późniejszą koncepcją języka (a zwłaszcza znaczenia) w „drugiej” filozofii Wittgensteina. Por. Raymond Firth, Malinowski as Scientist and as Man. Introduction w: tenże (ed.), Man and Culture. An Evaluation of the Work of Bronislaw Malinowski, Routledge & Kegan Paul, London 1957, s. 1–14. Natomiast Jerzy Szymura opublikował w 1985 roku zwięzłe, ciekawe studium poświęcone w dużej mierze związkom teoretycznym pomiędzy koncepcją Malinowskiego a brytyjską filozofią języka potocznego (obok Wittgen steinowskich przywołując również rozstrzygnięcia proponowane przez Johna Langshowa Austina). Por. Jerzy Szymura, Bronisława Malinowskiego „etnograficzna teoria języka”, w: Mariola Flis i Andrzej Paluch (red.), Antropologia społeczna Bronisława Malinowskiego, dz. cyt., s. 177–205. W 1999 roku wydana została pośmiertnie książka Gellnera (wieloletniego badacza koncepcji Wittgensteina i Malinowskiego) o znaczącym podtytule Wittgenstein, Malinowski and the Habsburg Dilemma. Trzy, niezbyt rozbudowane rozdziały tej pracy poświęcone są ujęciu języka u Malinowskiego i zbieżności tej koncepcji z filozofią Wittgensteinowską. Zasadniczą puentę tych rozważań przynosi słynna już Gellnerowska konstatacja: „po cóż filozofowie czekali na Wittgensteina, skoro wszystko było już – gotowe – u Malinowskiego” (Ernest Gellner, Language and Solitude. Wittgenstein, Malinowski and the Habsburg Dilemma, Cambridge University Press, Cambridge 1998, s. 149). Gellner powołuje się zresztą w swojej książce (s. 155) na opublikowany w 1997 list Raymonda Firtha, którego wypowiedź poświadczać ma kontakt Wittgensteina z kopią The Meaning of Meaning, a więc sugeruje możliwość bezpośredniego wpływu zamieszczonego tam artykułu Malinowskiego na Wittgensteinowskie przemyślenia nad językiem. Rzecz dotyczy oczywiście pierwotnej, angielskiej wersji artykułu Malinowskiego Problem znaczenia w językach pierwotnych opublikowanego po raz pierwszy w: Charles Kay Ogden, Ivor Armstrong Richards (eds.), The Meaning of Meaning, A Study of The Influence of Language upon Thought and of The Science of Symbolism. With Supplementary Essays by B. Malinowski and F.G. Crookschank, Routledge & Kegan Paul, London 1923. Stosunkowo najnowszą polską monografią na temat Malinowskiego i jego badań lingwistycznych jest pierwszy z dwu tomów pracy napisanej (tom I) i redagowanej (tom II) przez Krystynę Pisarkową. Por. Krystyna Pisarkowa, Językoznawstwo Bronisława Malinowskiego, t. 1, Universitas, Kraków 2000.[powrót]

10. Dostrzeżenie funkcji fatycznej, jako funkcji języka związanej z kształtowaniem, utrzymywaniem i utrwalaniem przez język relacji, więzi i stosunków pomiędzy ludźmi, było tym spośród „odkryć” Malinowskiego, które najszybciej chyba zaanektowane zostało przez językoznawstwo. Jako pierwszy podchwycił je Roman Jacobson.[powrót]

11. Zob. Bronisław Malinowski, Problem znaczenia w językach pierwotnych, przekł. Tadeusz Szczerbowski, w: Krystyna Pisarkowa, Językoznawstwo Bronisława Malinowskiego, t. 2, Universitas, Kraków 2000, s. 23.[powrót]

12. Por. m.in.: Bronisław Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Studium uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda,. Język magii i ogrodnictwa, dz. cyt., s. 102, 104, 110, 115 [powrót]

13. Tamże, s. 100. [powrót]

14. Notabene, Apel starał się początkowo, zgodnie z intencją Austina, mówić w tym kontekście o illokucyjności i dodawać, że w niektórych aktach językowych illokucyjność ujawniana jest poprzez wyrażenia performatywne. Ostatecznie jednak – nawiązując do Habermasa – przystał na określenie „performatywny”, w tym ogólniejszym już rozumieniu, i w tym właśnie znaczeniu używamy go, mówiąc o performatywno-propozycjonalnej strukturze język czy o jedności wymiaru performatywnego i propozycjonalnego.[powrót]

15. Por. np.: Bronisław Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Studium uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda,. Język magii i ogrodnictwa, dz. cyt., s. 110 (przypis). Oczywiste jest jednak również i to, że Malinowski dostrzegał, z jakim stopniem trudności teoretycznych i praktycznych wiąże się postulowana idea. Podejście do tego, co określa on mianem kontekstu działania, kontekstu sytuacyjnego, sytuacji użycia czy kontekstu kulturowego ulega zresztą u niego stopniowym przekształceniom, nie uzyskując nigdy takiej postaci, którą chcieliby potem w pełni zaakceptować kontynuatorzy antropologii Malinowskiego. Ale na tym właśnie zdaje się polegać inspirująca rola wszystkich prekursorskich przedsięwzięć.[powrót]

16. „Przesunięcie” takie jest jednoznacznie obecne w koncepcji Malinowskiego, a wręcz stanowi jej kluczowy moment, mimo iż tytuł pracy, w której po raz pierwszy jest ono przez Malinowskiego wyraźnie eksponowane, brzmi Problem znaczenia w językach pierwotnych, a praca publikowana jest w książce zatytułowanej The Meaning of Meaning (autorami książki są dwaj badacze, Charles Kay Ogden i Ivor Armstrong Richardsa, którzy po zaznajomieniu się z poglądami prezentowanymi przez Malinowskiego w Argonautach Zachodniego Pacyfiku zaprosili polskiego antropologa do napisania artykułu przeznaczonego jako suplement do ich dzieła). Tytułowy problem artykułu Malinowskiego został jednak skonceptualizowany w tak szczególny (i oryginalny) sposób, iż efektem tego było właśnie owo nowatorskie, „antropologiczne” podejście do zagadnień językowych, a wraz z tym osadzenie tematyzowanej kwestii w szerokim kontekście kulturowo kształtowanych praktyk społecznych. To zdecydowało ostatecznie o sugerowanym przesunięciu teoretycznego punktu ciężkości, a więc o swoistym podporządkowaniu problemu znaczenia pytaniu o moc sprawczą języka, o jego walor performatywny. Jeszcze wyraźniej niż w Problemie znaczenia w językach pierwotnych przesunięcie to widoczne jest w Ogrodach koralowych i ich magii, dziele będącym wynikiem tych samych badań terenowych lecz opublikowanym w 12 lat później. Por. Charles Kay Ogden, Ivor Armstrong Richards (eds.), The Meaning of Meaning, dz. cyt.; Bronisław Malinowski, Ogrody koralowe i ich magia. Studium uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda,. Język magii i ogrodnictwa, dz. cyt.[powrót]

17. Oczywiście w praktyce badawczej Malinowski niejednokrotnie „pochyla się” nad pojedynczym wyrazem, ale właśnie przy tych okazjach jednoznacznie potwierdza, że wyraz nie istnieje w izolacji, a jego zrozumienie odsyła do szerokiego kontekstu pragmatycznego, w który uwikłana jest całość wypowiedzi językowej. Malinowski dopuszcza również w swej pracy wykorzystywanie tradycyjnych dwujęzycznych słowników, ale jednoznacznie zastrzega, że wykorzystywanie ich usprawiedliwione jest wyłącznie względami praktycznymi i zdecydowanie nie może być podstawą pracy teoretycznej.[powrót]

18. Zob. Bronisław Malinowski, Problem znaczenia w językach pierwotnych, dz. cyt., s. 18.[powrót]

19. Tamże, s. 32.[powrót]

20. Dokładniej mówiąc, tę par excellence etnologiczną analizę, „wywodzącą” znaczenie z mocy sprawczej zachowań językowych a w związku z ich kontekstu sytuacyjnego i kulturowego, łączy Malinowski – zgodnie wymową tezy o dwoistej, performatywno-propozycjonalnej strukturze języka – z klasycznymi analizami lingwistycznymi (między innymi takimi, które zdają się zdradzać istotne podobieństwo do postulowanych przez Ferdynanda de Saussure’a w Kursie językoznawstwa ogólnego analiz wartości znaku). Ostatecznie więc, za ideał pracy antropologa, dla którego oś badań wyznaczona jest przez sferę języka, uznaje Malinowski powiązanie warsztatu etnograficznego (tak jak sam go modeluje i praktykuje) z warsztatem tradycyjnego językoznawstwa. Najwięcej przykładów tak realizowanych analiz znajdujemy w drugim tomie Ogrodów koralowych.[powrót]

21. Tamże, s. 19.[powrót]

22. Malinowski pisał: „perspektywa etnografa jest jedyną istotną i realną dla stworzenia fundamentalnych koncepcji lingwistycznych” (tamże, s. 17).[powrót]

23. Bowiem, jak sam pisze:„Kwestie języka są (…) rzeczywiście najważniejszym i głównym przedmiotem wszystkich nauk humanistycznych” (tamże, s. 7).[powrót]

24. Na „etnologiczny punkt widzenia” i swoisty zwrot etnologiczny w „późnej” koncepcji Wittgensteina zwraca uwagę Andrzej Orzechowski, w interesującym artykule opublikowanym wraz z polskim przekładem Uwag o Złotej gałęzi Frazera. Por: Andrzej Orzechowski, Złota Gałąź i intelektualna biografia Wittgensteina, w: Ludwig Wittgenstein., Uwagi o «Złotej gałęzi» Frazera, przekł. Andrzej Orzechowski, Instytut Kultury, Warszawa 1998, s. 43–68.[powrót]

Adres tekstu drukowanego: Jedność performatywno-propozycjonalna a perspektywa antropologiczna, w: Beata Sierocka (red.), Przełom komunikacyjny a filozoficzna idea konsensu. Via communicandi I, Wrocław 2003.

Kolejne rozdziały:

Racjonalność komunikacyjna Beata Sierocka

2. O statusie filozoficznych badań nad kompetencją komunikacyjną. Ujęcie transcendentalno-pragmatyczne

Wśród filozofów nie budzi na ogół sprzeciwu opinia, że ciągłe ponawianie pytania o sam przedmiot filozofii to specyficzny rys ich teoretycznego namysłu. Stronice dzieł filozoficznych – od starożytności po współczesność – jasno poświadczają ustawiczne starania o to, by wyznaczyć właściwy filozofii…

Racjonalność komunikacyjna Beata Sierocka

3. Antropologia bez antropocentryzmu. Idea wspólnoty komunikacyjnej a pytanie o conditio humana

Helmuth Plessner, myśliciel, który obok Maksa Schelera otwiera dwudziestowieczny rozdział antropologii filozoficznej i w istocie funduje jej podstawy, u schyłku swojej twórczości zdradził niespodzianie, że fundamentalne dlań dotąd – jak się wydawało – pytanie „Kim jest człowiek?” to niekoniecznie…

Racjonalność komunikacyjna Beata Sierocka

4. Wokół antropologii komunikacji

Artykuł w nawiązaniu do wcześniejszych prac autorki eksponuje wyróżnioną rolę antropologicznych badań nad komunikacją, wskazując jednocześnie na proponowaną przez Michaela Tomasello koncepcję współintencjonalności jako teoretyczną podstawę antropologii komunikacji, a tym samym i nauk o komunikacji w ogóle. W artykule…

Racjonalność komunikacyjna Beata Sierocka

5. Etyka współodpowiedzialności czyli moralność wywiedziona z międzyludzkiej komunikacji

Filozofia moralności: pytania, zadania, powinność. Kształt współczesnego świata stawia przed nami mnogość ważnych zadań. Zadań trudnych i palących. Pojawiają się one w każdym bez mała wymiarze naszej rzeczywistości: politycznym, gospodarczym,…