X Krytyka przedkrytyczna

 

Filozoficzne pytanie o krytykę – stawiane w perspektywie transcendentalno-pragmatycznej – musi oczywiście zostać rozpisane na wiele pytań szczegółowych, a samo jego sformułowanie wymaga ważkich decyzji teoretycznych. Krytyka to bowiem domena filozoficzna, którą – jak pokazuje jej historia i jej dzieje najnowsze – cechuje nadzwyczajna “giętkość” teoretyczna. Krytyka pozwalała się prawomocnie włączyć w bardzo różne struktury teoretyczne, wpisywała się w różnorodne, niekiedy zasadniczo odmienne związki odniesień i uzasadnień. Wielokrotnie – zazwyczaj zresztą zasadnie – ujmowano ją jako naczelną, a czasem i wyłączną kompetencję myśli filozoficznej.

Również transcendentalna pragmatyka jest konstrukcją pozwalającą na celne umiejscowienie w jej obrębie problemu krytyki i wręcz na skonceptualizowanie krytyki jako zasadniczego wymiaru filozofii. Ale właśnie – wobec szczególnej “pojemności” filozoficznej kategorii krytyki – wymaga to zasadniczych dookreśleń i niejako skonstruowania specyficznej dla niej przestrzeni problemowej.

Nie oznacza to, że sposób, w jaki zagadnienie krytyki daje się wyeksplikować na gruncie transcendentalnej pragmatyki, diametralnie zrywa związki teoretyczne z historycznie przekazanymi treściami i ujęciami krytyki. Jest raczej tak, iż te ostatnie pozwalają się w większości wpisać w całość transcendentalno-pragmatycznego projektu, uzyskując dodatkowo możliwość dopełnienia swych klasycznych postaci i wnikliwszego niż dotychczas rozpoznania zarówno własnej bazy teoretycznej, jak i własnego filozoficznego znaczenia.

Tym jednak, co – jak wolno sądzić – w najwyższym stopniu przesądza o wadze transcendentalno-pragmatycznego projektu w odniesieniu do problemu krytyki, jest demonstrowana w nim procedura ostatecznego, ściśle refleksyjnego uzasadnienia. Zdaje się ona dostarczać nadzwyczaj dogodnych narzędzi do podjęcia zadania, jakie zawsze w pewien sposób sprzęgnięte było z problemem krytyki filozoficznej, mimo iż w wielu koncepcjach nie ujawniane było wprost. Nigdy też nie doczekało się rzeczywistej realizacji. Zadanie to da się najkrócej sprowadzić do wymogu uprawomocnienia krytyki (czy w mocniejszym sformułowaniu: ostatecznego jej uprawomocnienia).

Oczywiście z uwagi na różnorodne sposoby konceptualizacji samej krytyki i na odmienne charakterystyki koncepcji filozoficznych respektujących ów wymóg, uprawomocnienie krytyki utożsamiane bywało z dość różnorodnymi procedurami. Nie panowała również jednomyślność co do rangi tego problemu. Niemniej można powiedzieć, że jakkolwiek tylko sporadycznie przyznawano mu status najdonioślejszej kwestii filozoficznej, to jednak brak zadowalającego uprawomocnienia krytyki poczytywany bywał za bardzo poważny mankament myśli filozoficznej. Jeśli zgodzić się z opinią, że krytyka stała się w pewnym sensie tożsama z filozofią, to mankament ten uznać należy za nadzwyczaj kłopotliwy.

Związanych z nim trudności nie była w stanie zażegnać żadna z tych realizacji myśli krytycznej, które – jak można lapidarnie określić – miały nadzieję, iż w swych skądinąd wzorcowo konsekwentnych i spójnych programach krytyczności unieważniły problem uprawomocnienia krytyki mocą powagi, rygoryzmu i uniwersalnego zasięgu realizowanych analiz krytycznych. Spośród projektów ważnych dla dwudziestowiecznej filozofii tropem takim wydawały się iść koncepcje Adorno, Heideggera, “późnego” Wittgensteina, Habermasa, Foucault’a czy nawet już koncepcja Nietzschego, co do której niewątpliwie trafnie orzeka Gilles Deleuze, iż swą konstrukcją woli mocy proponuje stosunkowo najbardziej spójne uprawomocnienie krytyczności [284] (choć trudno się zgodzić, by była to propozycja bezdyskusyjna).

Nie można oczywiście kwestionować, że projekty tego typu (a do wymienionych dołączają liczne inne, w tym także koncepcje o proweniencji neopozytywistycznej i językowo-analitycznej) z dużą intelektualną rzetelnością osadzają realizowane procedury krytyczne w strukturze założeń teoretycznych, specyficznych dla każdego z nich, Nie sposób również nie zauważyć oryginalności i teoretycznego znaczenia instrumentarium krytycznego, jakie każdy z nich wypracowuje. Niemniej jednak ani jedna, ani druga okoliczność nie może zacierać faktu, że wszystkie te koncepcje proponują po prostu jakąś wersję ”złagodzenia” wymogu uprawomocnienia krytyki. A więc, koniec końców, kwestię tę w zasadzie pomijają.

Tymczasem nie o pominięcie problemu chodzi, lecz o jego rozwiązanie, a wcześniej jeszcze o właściwe jego sformułowanie. Oznacza to m.in. konieczność wyświetlenia genezy, warunków i okoliczności teoretycznych, w jakich problem ten w ogóle daje się uchwycić i zarysować. Tak w każdym razie można tę sytuację spostrzec z perspektywy projektu transcendentalnej pragmatyki. W tej też perspektywie zagadnienia te wydają się znajdować szczególnie wartościowe rozwinięcie.

Podsumowując wstępne spostrzeżenia, można powiedzieć, że intencją moich rozważań będzie wskazanie na transcendentalną pragmatykę jako na koncepcję , umożliwiającą wieloaspektowe i konkluzywne podejście do pytania o krytykę filozoficzną. Podejmę więc próbę wykazania, że koncepcja ta pozwala nie tylko na uwyraźnienie rangi problemu krytyki, ale również na teoretyczne jej uprawomocnienia i ugruntowanie projektu filozofii krytycznej par excellence. W obrębie tego projektu znajdą właściwe dla siebie miejsce dość odmienne typy procedur krytycznych. Każdemu z nich projekt ten będzie mógł – jak sądzę – zagwarantować teoretyczne uzasadnienie, a zarazem – w swoistym dla transcendentalnej pragmatyki refleksyjnym odniesieniu – dokonać samouprawomocnienia.

Praca niniejsza nie pretenduje jednak do skonstruowania i przedstawienia projektu filozofii krytycznej. Na przeszkodzie stoi m.in. ta okoliczność, że zadanie takie wymagałoby uwzględnienia i przebadania rozległych rejonów, i to nie tylko tych obejmujących dwuipółtysiącletnią historię krytyki filozoficznej, ale nade wszystko tych, nad którymi dopiero od kilkunastu, a co najwyżej kilkudziesięciu lat prowadzi się poważne studia. Badania te podejmuje się zresztą nie tylko w filozofii, lecz również w dziedzinach nauki zdecydowanie wykraczających poza klasyczne dyscypliny filozoficzne. Chodzi mianowicie o rozwijające się dopiero, wielotorowe badania nad szeroko rozumianymi zachowaniami komunikacyjnymi i dyskursywnymi [285]. Bowiem te właśnie zagadnienia – tak jak szczegółowo rozwijane są dziś na gruncie licznych pozafilozoficznych dyscyplin nauki – wydają się kluczowe dla transcendentalno-pragmatycznej koncepcji krytyczności, a w związku z tym i dla problemu jej uprawomocnienia. Jednak badania te – co poświadcza najnowsza literatura przedmiotu – wciąż operują bardzo niejednoznacznymi rozstrzygnięciami i choć wyraźnie wyznaczają ogólny – oryginalny i inspirujący – kierunek poszukiwań, nie mogą jednak jeszcze zapewnić wyników pozwalających na skonstruowanie kompleksowej filozoficznej teorii interakcji komunikacyjnych i działań dyskursywnych. Wobec istotnego związku pomiędzy tymi ostatnimi a zarysowującą się możliwością transcendentalno-pragmatycznej koncepcji krytyki (oraz filozofii krytycznej) uznać trzeba, że również jej konstrukcja – o ile miałaby sprostać najpoważniejszym rygorom teoretycznym – to zadanie, przed którym transcendentalna pragmatyka dopiero staje. Z tego też powodu wskazać można co najwyżej pewien ogólny zarys, a jeszcze rzetelniej mówiąc, jedynie pewien kompleks rozstrzygnięć, które określą zasadniczy kierunek tego przedsięwzięcia. Do tego też jedynie będą próbowały aspirować zebrane poniżej uwagi.

Sposób podejścia i ujęcia problemu krytyki filozoficznej w istotnej mierze określany jest przez historyczne jej postaci. Bez wątpienia, filozoficzna praktyka użycia samego terminu “krytyka” (podobnie zresztą jak liczne jego pozafilozoficzne zastosowania) dość konsekwentnie utrzymuje jego znaczenie w zakresie wyznaczanym samą etymologią greckiego słowa krinein (odsiewać, rozdzielać, rozróżniać) oraz pochodnego odeń terminu kritikós (umiejący rozróżniać, sądzić, oceniać) [286]. W najogólniejszym sensie procedury filozoficzne, które określane są wprost lub mogą być określone mianem krytycznych są – jak sądzę – zawsze swego rodzaju rozróżnianiem, a jednocześnie – poprzez rozróżnianie – dokonują szczególnego osądu. Od starożytności krytyka filozoficzna – w zasadzie już wówczas samodzielna i odmienna od krytyki filologicznej (choć “instytucjonalne” ich rozdzielenie nastąpić miało dopiero w wiekach średnich) – sprowadzała się w istocie do postępowania oceniającego kompetencje bądź to w zakresie retoryki, bądź w zakresie władzy publicznej. Jako taka dokonywała rozróżnienia pomiędzy tym, co na obszarach tych uznać można za prawomocne (czemu przyznać można legitymizację), a co na kwalifikację taką nie zasługuje.

Następna strona [2]

Przypisy:

284. Por. G. Deleuze, Nietzsche i filozofia, przekł. B. Banasiak, Warszawa 1993. [powrót]

285. Do najważniejszych i najbardziej inspirujących – z uwagi na teoretyczne preferencje transcendentalnej pragmatyki – należą badania prowadzone na gruncie socjolingwistyki (głównie przez D. Hymes’a i jego kontynuatorów) i psycholingwistyki (przede wszystkim przez H. H. Clarka i M. Tomasello), a także prace będące swoistym rozwinięciem językoznawczych teorii Chomsky’ego (najciekawiej realizowanym przez S. Pinkera) oraz kontynuacją koncepcji Austina (obok J. Searle’a znacząca jest tu postać H. P. Grice’a). Przywołując Searle’a trzeba jednak uwzględnić fakt, iż – w ocenie Apla – Searle w jednej z późniejszych prac, zatytułowanej Intentionality, dokonuje znaczącej zmiany swego stanowiska, powracając do prelingwistycznie ufundowanej teorii intencji. Na teorii tej bazuj Grice a także wielu innych współczesnych badaczy. Zarzuty, formułowane pod jej adresem przez Apla, jednoznacznie sugerują, iż nie można jej sytuować na tej samej płaszczyźnie teoretycznej, na jakiej operuje transcendentalna pragmatyka. Sam Searle wydaje się jednak budować pewną teoretyczną “furtkę”, dzięki której obie te koncepcje mogłyby ciekawie się dopełniać. Jeśli zabieg taki powiódłby się, byłoby to bardzo obiecujące, bowiem otwierałoby możliwość uzgodnienia filozoficznej teorii umysłu z komunikacyjnie ugruntowaną filozoficzną koncepcją wiedzy. Por. J. Searle, Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, przekł. B. Chwedeńczuk, Warszawa 1987; J. Searle, Intentionality, Cambridge 1983. Badania wcześniej wymienionych teoretyków reprezentowane są najpełniej w: D. Hymes, On communicative competence, w: J. B. Pride, J. Holmes (eds.), Sociolinguistics,. Harmondsworth 1972; D. Hymes, Foundations of Sociolinguistics: An Ethnographic Approach, Philadelphia 1974; J. Gumpertz, D. Hymes (eds.), Directions in Sociolinguistics. The Ethnography of Communication, Holt 1972; H. Clark, Using Language, Cambridge MA 1996; M. Tomasello, The Cultural Origins of Human Cognicion, Cambridge MA 1999; H. P. Grice, Utterer’s meaning, sentence meaning and word meaning, “Foundations of Language, 1968, 4, s. 225-242; H. P. Grice, Logic and conversation, w: P. Cole, J. Morgan (eds.), Speech Acts, Syntax and Semantics. New York 1975; S. Pinker, The language Instinct, New York 1994; S. Pinker, Words and Rules, New York 1999. [powrót]

286. Etymologię tego pojęcia przywołują liczne podręczniki, opracowania i słowniki (nie tylko filozoficzne). W odniesieniu do krytyki filozoficznej przywołuje się w tym kontekście Sokratesa i Platona, bowiem u nich już wyraźnie wyakcentowane jest rozumienie postępowania krytycznego jako postępowania rozróżniającego. Po 25 wiekach do tych samych etymologicznych sugestii odwołuje się – w kluczowym momencie swej koncepcji – Theodor Adorno (a więc myśliciel reprezentujący szkołę filozoficzną, która deklaruje stworzenie teorii “prawdziwie” krytycznej). Dla filozofa tego krytyka to nadal – zgodnie z etymologią słowa – rozróżnianie, z tym że tu idzie dokładnie o rozróżnienie pomiędzy pojęciem a sądem egzystencjalnym. Do tego właśnie zabiegu sprowadza się ostatecznie krytyczne zadanie negatywnej dialektyki. (Nieco bliżej o Adornowskiej wersji krytyki filozoficznej będę pisała w rozdziale XIII: Modele filozofii krytycznej). [powrót]