IV Ostateczne uzasadnienie – cz. II

 

W skrajnym sformułowaniu Alberta zasada fallibilizmu rozciąga się na wszelkie dziedziny wiedzy ludzkiej, od wiedzy potocznej, poprzez wiedzę realizującą się w obrębie życia politycznego czy gospodarczego, aż po wiedzę naukową. Obejmuje oczywiście również wiedzę filozoficzną, a nawet religijną. Fallibilność, w ujęciu Alberta, jest – można by powiedzieć – po prostu konstytutywną cechą wiedzy ludzkiej. Teza ta – oprócz tego, że wikła się w klasyczną sprzeczność ujawnianą już w megarejskiej antynomii kłamcy – oparta jest na nieakceptowalnej dla filozofii transcendentalnej przesłance, iż taką samą kwalifikację przydaje się poznaniu empirycznemu i poznaniu warunków możliwości poznania empirycznego. Innymi słowy, teza ta (a z nią racjonalizm krytyczny i stanowisko skrajnego fallibilizmu w ogóle) zapoznaje “transcendentalną różnicę” pomiędzy oboma tymi poziomami [106] , a tym samym kwestionuje możliwość poznania transcendentalnego. Owa fundamentalna odmienność w sposobie pojmowania możliwości transcendentalnego wglądu decyduje o teoretycznym, nieprzekraczalnym dystansie pomiędzy stanowiskiem racjonalizmu krytycznego i transcendentalną pragmatyką. Rozstrzygnięcia przyjęte w tej kwestii przez transcendentalną pragmatykę pozwolą przy tym na skonstruowanie perspektywy, w ramach której możliwe będzie zakwestionowanie filozoficznej wagi skrajnego fallibilizmu. To z kolei otworzy pole teoretyczne, na którym dokonywać się będzie transcendentalno-pragmatyczne uprawomocnienie wiedzy.

Punktem wyjścia dla budowy własnej argumentacji uprawomocniającej będzie – jak już powiedziałam – krytyczna analiza konstrukcji “trylematu Münchhausena”. Znaczenie tej konstrukcji dla sporu o fundamentalizm filozoficzny bierze się stąd, iż – prowadząc do wniosku, że “poszukiwanie Archimedesowego punktu w poznaniu musi, jak się wydaje, kończyć się dogmatyzmem” [107] – dostarcza ona – zdaniem Alberta – ostatecznego poświadczenia tezy o niemożliwości ostatecznego filozoficznego uzasadniania [108]. Jeśli oceniać ją nieco żartobliwie, można powiedzieć, iż jest “ostatecznym uzasadnieniem niemożliwości ostatecznego uzasadnienia” [109]. Jednak nie można nie dostrzec niebagatelnego znaczenia, jakie dla filozofii zachowuje teza o niemożliwości ostatecznego uzasadnienia. Apel zgadza się z klasycznymi w tej kwestii poglądami (po raz ostatni w tak dobitnej formie formułowanymi przez Husserla), a niebezpieczeństwo tej tezy dostrzega w bezradności dotychczasowe filozofii zarówno wobec problemu wiedzy w ogóle, jak i wobec problemu etyki normatywnej.

Jeśli w filozofii niemożliwe jest przeprowadzenie procedury ostatecznego uzasadnienia, to oznacza to, że filozofia pozbawiona zostaje możliwości wsparcia zarówno konstrukcji wiedzy, jak i konstrukcji etyki normatywnej na jakiejkolwiek pewnej treści – a właśnie nie tyle z uwagi na prawdę, ile z uwagi na pewność konstrukcje te wesprzeć się powinny na procedurze ostatecznego uzasadniania.

Teoretyczna moc “trylematu Münchhausena” brać się ma nade wszystko stąd, iż obejmuje on rzekomo wszystkie możliwe typy procedur, mających prowadzić do ostatecznego uprawomocnienia. W zamyśle Alberta wszystko, co w filozofii akceptowane być może jako postępowanie uzasadniające, mieści się w skomponowanej przez niego figurze dowodowej. Konkretniej mówiąc, “trylemat Münchhausena” orzeka, że każda procedura nakierowana na ostateczne uzasadnienie musi bezwarunkowo doprowadzić do jednej z trzech sytuacji, z których żadna – choć właśnie akceptowana jako postępowanie uzasadniające – nie może ostatecznie filozofii satysfakcjonować.

Zatem po pierwsze, filozoficzna procedura ostatecznego uzasadniania prowadzić może do nieskończonego regresu uzasadniania (regressus in infinitum), wynikającego z konieczności każdorazowego odsyłania do nowych racji.

Po drugie, możliwość, jaka stoi przed procedurą uzasadniania, to logiczne błędne koło (petitio principii), wynikające stąd, iż w procesie argumentacji uzasadniającej wykorzystuje się jako przesłankę to, co tą argumentacją ma zostać uzasadnione.

Wreszcie trzecia możliwość to arbitralne przerwanie postępowania argumentacyjnego lub odwołanie się do dogmatu [110]. Każda z tych sytuacji dyskwalifikuje daną procedurę jako procedurę ostatecznego uzasadnienia. Ponieważ zaś, zdaniem Alberta, nie ma wyjścia poza sytuację “trylematu Münchhausena”, kwestia ostatecznego uzasadnienia jest na gruncie filozofii przesądzona (jak sugeruje Albert, ostatecznie przesądzona).

Dla filozoficznej koncepcji broniącej możliwości uzasadnienia zarówno wiedzy w ogóle, jak i etyki normatywnej, rozstrzygnięcie to stanowić musi poważne wyzwanie. I tak właśnie postrzega je pragmatyka transcendentalna [111]. Przeprowadzając analizę rozumowania kryjącego się za konstrukcją «trylematu», podejmuje się – jak przystało na krytyczną procedurę filozoficzną – przede wszystkim próby ustalenia ewentualnych przesłanek i ukrytych założeń, na jakich wspiera się ta konstrukcja.

Jako najważniejsze wyjawione zostają trzy założenia. Po pierwsze więc – jak pokazuje Kuhlmann – rozumowanie Alberta wspiera się na założeniu przyjmującym, że treści czy wypowiedzi pewne i niepodważalnie obowiązujące pozyskać można wyłącznie na drodze uzasadniania. Po drugie, wspierając się na określonym modelu metodologicznym, Albert zakłada, że uzasadnianie to procedura, w ramach której racje uzasadniające muszą być zewnętrzne wobec tego, co podlega uzasadnianiu. Po trzecie, przyjmuje się, że uzasadnianiu podlegać muszą również same racje [112].

Już akceptacja tych założeń – nawet bez wprowadzania konstrukcji “trylematu” – nie pozwala na utrzymanie tezy o niemożliwości ostatecznego uprawomocnienia. Same bowiem założenia “przemycają” żądaną – przez konstruktora “trylematu” – odpowiedź. Wiąże się to z tym, że już na tym poziomie pojawia się sprzeczność w sformułowaniu problemu uzasadniania. Zawsze bowiem, gdy formułuje się problem uzasadniania, zakłada się zarazem zróżnicowanie wiedzy “ze względu na stopień przysługującej jej pewności”. Jeśli z góry przyjmuje się, że wszystko jest nieuzasadnione, to – tym samym – przyjmuje się odpowiedź na pytanie zawarte w “problemie uzasadniania”; a gdy przyjmuje się, że wszystko jest uzasadnione, to po prostu kwestionuje się sensowność “problemu uzasadniania”. Jednocześnie zaś na mocy założenia (związanego z apodeiktyczną logiką formalną) przyjmującego, że również racje wymagają każdorazowo uzasadnienia, orzeka się, że takie zróżnicowanie nie istnieje, wszystkie bowiem sądy (w tym także racje) są problematyczne. A wobec problematyczności wszystkich sądów traci rację bytu sam problem uzasadniania, a w każdym razie wyeliminowane zostaje “to, co dla owego problemu było istotne na poziomie pragmatycznym i co stworzyło ten problem” [113].

Założenia, na jakich wspiera się de facto konstrukcja “trylematu Münchhausena”, same zatem popadają w swoiste błędne logiczne koło, co sprawia, że całe rozumowanie zaprezentowane w tej konstrukcji – a będące przecież argumentacją uzasadniającą (uzasadniającą niemożliwość ostatecznego uzasadnienia) – wpada w jeden ze wskazywanych przez siebie torów błędnej argumentacji. Z założenia, że dla wszystkiego żądać można i należy uzasadnienia (w tym też dla racji) wynika, że ostateczny krok procedury uzasadniania jest niemożliwy, niemożliwe jest więc uzasadnienie ostateczne. A to ustalenie – suponowane już w założeniu – miało być dopiero wynikiem procedury uzasadniania.

Już sama sytuacja petitio principii dyskwalifikuje konstrukcję “trylematu Münchhausena” jako argumentację pozwalającą na zakwestionowanie możliwości uprawomocnienia wiedzy (i etyki normatywnej).

Obrona ostatecznego uzasadnienia nie może ograniczać się oczywiście do wyjawienia logicznych sprzeczności na poziomie założeń kryjących się za argumentacją teoretyczną związaną z “trylematem”. Zasadniczy poziom, na jakim jest ona realizowana, stanowią analizy, nakierowane na pytanie o to, na ile w ogóle do utrzymania jest teza formułowana niewprost w konstrukcji “trylematu”, a zawarta właśnie w trzecim z rozpoznanych jej założeń. I to już niezależnie od tego, czy swą treścią naraża ona wnioskowanie “trylematu” na petito principii, czy też nie. W toku tych analiz – ujawniających najistotniejszy punkt transcendentalno-pragmatycznej procedury ostatecznego uzasadnienia – skonstruowana zostaje zasadnicza perspektywa, pozwalająca na odparcie zarówno bezpośredniej tezy “trylematu”, jak i stanowiska radykalnego fallibilizmu w ogóle.

Powrót [1] Następna strona [3]

Przypisy:

106. Ibidem, s. 88. [powrót]

107. H. Albert, Traktat über kritische Vernunft, op. cit. s. 13. [powrót]

108. Obok Alberta tezę o niemożności ostatecznego uzasadnienia w filozofii stawiał inny przedstawiciel racjonalizmu krytycznego, W. W. Bartley, w swojej koncepcji „rozumu pankrytycznego” postulując zastąpienie programu ostatecznego uzasadnienia programem nieograniczonej racjonalnej krytyki. (W. W. Bartley, Retreat to Committment, New York 1962). [powrót]

109. Już w takim sformułowaniu przedsięwzięcie to może wzbudzać zasadne wątpliwości, na które zresztą przedstawiciele racjonalizmu krytycznego reagowali często nie tyle merytoryczną argumentacją, ile raczej zniecierpliwieniem. O ­nieusuwalnym paradoksie zasady fallibilizmu w ogóle por. np. dyskusję pomiędzy Aplem i Albertem w: Funk-Kolleg. Praktische Philosophie/Ethik: Dialoge, op. cit., s. 92-94. [powrót]

110. or. H. Albert, Traktat über kritische Vernunft, op. cit., s. 11 i nast. [powrót]

111. Krytyczną analizę stanowiska Hansa Alberta – z pozycji pragmatyki transcendentalnej – najobszerniej prezentuje drugi rozdział książki Wolfganga Kuhlmanna Reflexive Letztbegründung. Untersuchungen zur Transcendentalpragmatik (Freiburg/München 1985). Po raz pierwszy swą polemikę z Albertem przedstawił Kuhlmann w wydanym cztery lata wcześniej artykule Reflexive Letztbegründung. Zur These von der Unhintergehbarkeit der Argumentationssituation („Zeitschrift für Philosophische Forschung” 1981, t. 35, z. 1, s. 3-26), a artykuł ten w całości – z niewielkimi zmianami – włączony został następnie do wymienionej książki. [powrót]

112. or.: W. Kuhlmann, Reflexive Letztbegründung. Zur These von der Unhintergehbarkeit der Argumentationssituation, „Zeitschrift für Philosophische Forschung” 1981, t. 35, z. 1, s. 5. [powrót]

113. Ibidem, s. 6. [powrót]