IX Uniwersalistyczne roszczenia transcendentalnej pragmatyki – cz. II

 

Zatem dyskusja wokół roszczeń teoretycznych transcendentalnej pragmatyki bazująca – mniej lub bardziej świadomie – na klasycznym rozumieniu argumentacji, ma w zasadzie taką tylko zaletę, że umożliwia dość dobry wgląd w pozycje teoretyczne polemistów Apla, przynosząc niekiedy pewne inspirujące ogólne sugestie. Ale dla samego pytania o teoretyczny “zasięg” transcendentalno-pragmatycznej konstrukcji ma marginalne znaczenie. Mimo zgłaszanych aspiracji, dyskusja ta nie trafia ostatecznie w istotę zagadnienia. Ujawnia jedynie to, co w perspektywie transcendentalnej pragmatyki jest – jak się wydaje – dość oczywiste (choć nie demonstrowane wprost, a nawet nie przywoływane w odpowiedzi na polemiki). Ujawnia mianowicie, iż klasyczne rozumienie argumentacji nie pozwala na utożsamienie aktu językowego z aktem argumentacyjnym.

Kwestia akceptacji (a właściwie: odmowy akceptacji) tezy o uniwersalności argumentowania, nie jest już jednak tak jednoznaczna, gdy uwzględnia się ów szczególny sposób, w jaki sytuację argumentacyjną należy i można konceptualizować w transcendentalno-pragmatycznej perspektywie. Inaczej też przedstawia się w tym świetle problem transcendentalno-pragmatycznego ufundowania ostatecznych podstaw ogólnej teorii racjonalności i teorii działania, a także wyznaczenia ram możliwej filozoficznej koncepcji człowieka.

Otóż logika transcendentalno-pragmatycznej refleksji prowadziła – jak pamiętamy – ku wykazaniu, iż niemożliwe jest kwestionowanie reguł sensownej argumentacji. Każde bowiem ich kwestionowanie (jak też uzasadnianie bądź wykazywanie niemożliwości ich uzasadnienia) jest zawsze już argumentowaniem, a w związku z tym popada nieusuwalnie w performatywną sprzeczność. Do reguł sensownej argumentacji, a zarazem do warunków jej możliwości należy – ujawniany przez ściśle refleksyjną procedurę filozoficzną – zespół roszczeń, które najogólniej można by, jak sugerowałam, określić mianem roszczeń do bycia udanym, a które precyzowane są jako cztery rodzaje roszczeń ważnościowych. Każdy akt językowy jest dokonaniem (np. stwierdzenia, pytania, oznajmienia, zaprzeczenie, przypuszczenia etc.), a z tak przejawiającą się mocą illokucyjną aktu wiążą się niezbywalnie roszczenia do bycia udanym (stwierdzenia, pytania itd.). Wysuwanie roszczeń w każdym akcie językowym (także w klasycznie rozumianym akcie argumentacyjnym) jest pierwszym rysem znamionującym transcendentalno-pragmatyczne ujęcie aktu językowego. Ale nie jest to jeszcze – jak pamiętamy – rys najistotniejszy.

Oto bowiem z wnoszonymi roszczeniami (i to jest aktualnie sprawa zasadnicza) wiąże się ponownie sfera argumentacyjna, i stanowi ona wręcz nieusuwalny ich moment. Oznacza to, że wyłącznie na drodze argumentacji podjęte mogą zostać starania o realizację i uznanie (bądź zakwestionowanie) danego aktu językowego jako stwierdzenia, pytania, prośby itp. (Przez “drogę argumentacyjną” rozumie się – tak jak poprzednio – to, że wraz z aktami językowymi, poprzez które dokonuje się aktualnej problematyzacji, wnoszone są znowu roszczenia ważnościowe, a te oczywiście także mogą być problematyzowane.)

Argumentację rozumie się więc w sposób szczególny. Zachowując po części znaczenie przypisywane jej tradycyjnie, jednocześnie w istotny sposób się je modyfikuje, odnosząc do dającej się wyrazić performatywnie mocy illokucyjnej aktu językowego [281]. O uniwersalnym charakterze argumentacyjności przesądzają ostatecznie trzy dopełniające się okoliczności. Po pierwsze, to, że roszczenia ważnościowe są nieusuwalne (co wynika z performatywno-propozycjonalnej struktury aktów językowych). Po drugie, okoliczność, iż samo obowiązywanie roszczeń ustanawiane jest (dokładnie: może i musi być ustanowione) wyłącznie na drodze argumentacji. Po trzecie, fakt, iż podjęta w tej kwestii argumentacja ponownie wnosi zespół roszczeń ważnościowych.

Ten sposób rozumienia sytuacji argumentacyjnej określa specyfikę całego projektu transcendentalnej pragmatyki i w nowym świetle stawia tezę o uniwersalnym charakterze argumentowania. Można wręcz powiedzieć, że zmienia znaczenie tej tezy. Modyfikacja ta oznacza przede wszystkim to, że pytanie o uniwersalność, odsyłające teraz pośrednio do idei nieograniczonej wspólnoty komunikacyjnej, wskazuje na argumentację jako na jedyną drogę, do jakiej można się odwołać, gdy podważona zostanie moc wiążąca roszczeń. Transcendentalna gra językowa, wpisana immanentnie w akt językowy, gra w której problematyzuje się warunki możliwości tego aktu, jest niezbywalnie argumentowaniem. Podejmując ją, zawsze z koniecznością podejmuje się grę argumentacyjną. Właśnie na ten bezwzględny przymus – związany ostatecznie z własnością aktu językowego, którą nazwano tu dyskursywnością – powołuje się transcendentalna pragmatyka, broniąc tezy o uniwersalnym charakterze argumentacji.

Na ile jednak tezę tę – w tak bezwarunkowej postaci – udaje się jej utrzymać? Czy proponowane w transcendentalnej pragmatyce rozumienie aktu językowego rzeczywiście przesądza o jej prawomocności? Czy pozwala w szczególności na skonstruowanie spójnej, ogólnej koncepcji racjonalności? I czy może stanowić punkt wyjścia dla filozoficznej koncepcji człowieka?

Odpowiedź na te pytania wymagałaby wielu rozbudowanych analiz, w ramach których przywołać by należało zagadnienia wykraczające daleko poza zakres problemowy, w jakim pozostawały dotychczas prowadzone rozważania. Nie będzie więc można jej tu udzielić. Niemniej, nie przesądzając jej ostatecznego kształtu, warto zasygnalizować, iż już samo rekonstruowane powyżej rozumienie argumentacji (o ile miałoby ono być podstawą ogólnej teorii racjonalności) kryje w sobie pewną niejednoznaczność, która – nie rozproszona – może przysparzać sporo poważnych trudności teoretycznych. Wynika ona stąd, iż nie jest do końca oczywiste, jak należy kwalifikować kryjące się za tym rozumowaniem procedury. Jaki przypisać im teoretyczny status?

Otóż wydaje się, iż w rozumowaniu wykazującym specyfikę sytuacji argumentacyjnej mamy w istocie do czynienia z pewnym nie do końca prawomocnym powiązaniem wglądu refleksyjnego (ujawniającego roszczenia jako transcendentalny warunek możliwości aktu językowego) z teoretycznym założeniem (stanowiącym, iż wraz z roszczeniem implicite wnoszona jest w akt językowy argumentacja, na mocy której roszczenie zyskuje dopiero swój status). Wątpliwości budzić tu może zarówno samo to powiązanie, jak i treść wnoszonego założenia. Co do pierwszej kwestii należałoby właściwie jedynie przypomnieć, iż w procedurze ścisłej refleksji nie ma miejsca na zewnętrzne założenia. Każda ujawniana nią treść ma swe uprawomocnienie w wewnętrznej strukturze aktu, poddawanego refleksji, a kwestionowanie tej treści prowadzi nieuchronnie do performatywnej sprzeczności. Wynika stąd, iż albo jest tak, że da się rozpoznać tezę o koniecznym związku roszczenia z aktem argumentacji jako wynik ściśle refleksyjnej procedury, albo też uznać ją trzeba właśnie za teoretyczne założenie. W tym drugim jednak przypadku teza traci na gruncie transcendentalnej pragmatyki bezwzględnie wiążący, nieprzekraczalny charakter, a to deprecjonuje ją jako możliwą teoretyczną podstawę ogólnej koncepcji racjonalności.

Pozostaje zatem pytanie, czy możliwe jest wykazanie jej prawomocności na gruncie postępowania ściśle refleksyjnego? Czy możliwe jest wykazanie, że związek pomiędzy roszczeniami i argumentowaniem ma charakter konieczny? To pytanie jest bodaj najtrudniejszą kwestią, przed jaką staje projekt transcendentalnej pragmatyki. A jest to bez wątpienia kwestia kluczowa – w każdym razie o tyle, o ile koncepcja racjonalności fundowana ma być na tezie o uniwersalnym charakterze argumentacji.

Najkrócej i najogólniej można by w taki oto sposób zasygnalizować kryjący się za tym problem. Możliwość poddania roszczeń ważnościowych procedurze argumentacyjnej ujawniona zostaje drogą ścisłej refleksji i rozpoznana jako konstytutywny aspekt aktu mowy, wynikający z dwoistej, propozycjonalno-performatywnej struktury tego aktu oraz właściwej mu samoodnośności. W konsekwencji możliwość argumentacyjnego ustanawiania mocy wiążącej roszczeń zostaje uznana za strukturalny wyznacznik wspólnoty komunikacyjnej. Specyfika istnienia wspólnoty komunikacyjnej to swoiste napięcie pomiędzy realnym a idealnym jej kształtem, a w istocie jest to napięcie pomiędzy rzeczywistym a możliwym, to znaczy idealnym spełnieniem roszczeń ważnościowych i towarzyszących im norm. Co do tego rozumowanie transcendentalnej pragmatyki wydaje się nie budzić wątpliwości.

Niemniej czym innym jest wskazanie na możliwość uruchomienia procedur argumentacyjnych (nawet wówczas gdy realizacja tej możliwości utożsamiana jest z konstytucją wspólnoty komunikacyjnej), a czym innym jest przyjęcie założenia o koniecznym związku pomiędzy roszczeniem a działaniem argumentacyjnym. Inną rangę ma wskazanie na argumentację jako na wyłączną drogę problematyzowania i ustanawiania mocy wiążącej roszczeń ważnościowych oraz wnoszonych nimi norm, inną natomiast ma orzekanie o konieczności ustanowienia ich mocy wiążącej, niezależnie już nawet od tego, czy dokonuje się to na drodze argumentacyjnej, czy też nie. Można co prawda zadekretować, że roszczenie zawdzięcza swój status dokładnie temu, iż poddawane jest problematyzacji w realnym dyskursie argumentacyjnym, ale dekretowaniu filozofia nie może ufać. Tymczasem nie jest jasne, jak poradzić sobie z teoretycznym przejściem od wykazania, że kwestię ważności roszczeń wnoszonych aktem mowy rozstrzygać może wyłącznie problematyzujący ją dyskurs argumentacyjny, do wykazania, że akt komunikacyjny z istoty “domaga się” ważności wnoszonych roszczeń – a przynajmniej podjęcia argumentacji odnośnie tej kwestii. Brak jest jasności co do kwestii, którą w zawężeniu do pewnej konkretnej perspektywy, sygnalizuje słynna formuła pacta sunt servanda, za którą kryje się pytanie o racje decydujące o konieczności spełniania powinności (na przykład dotrzymania umowy [społecznej]). Widziana z najogólniejszego poziomu niejasność ta ujawnia się z całą ostrością w pytaniu o to, czy transcendentalne ramy aktu argumentacyjnego wyznaczyć mogą niepodważalne, ostateczne i ostatecznie uprawomocnione kryterium racjonalności.

 

Powrót [1] Następna strona [3]

Przypisy:

281. Por. rozdział III: Performatywno-propozycjonalna struktura aktu językowego. [powrót]