VII O możliwości etyki normatywnej – cz. IV

 

Ale „odejście od samego języka” nie dlatego wydaje się Aplowi absurdalne, że wraz “z nim zostałby wykluczony empirycznie opisywalny «instytucjonalny fakt»”, lecz dlatego, że wykluczony zostałby “warunek możliwości wszelkiego opisu faktów i wszelkiego logicznego wnioskowania, a tym samym zostałaby zniesiona sama dyskursywna argumentacja”, poza którą – co wykazuje transcendentalna procedura refleksyjna – wykroczyć nie można. Sugestia Searle’a zdecydowanie wskazuje więc, według Apla, na możliwość i konieczność nowej interpretacji teorii aktów mowy, właśnie interpretacji transcendentalno-filozoficznej [242]. Jej szczególny charakter pozwala przede wszystko na to, by problem ustanowienia etyki normatywnej powiązać jednoznacznie z rozpoznaniem moralnych implikacji aktów mowy. A ponieważ w ramach lingwistycznej teorii aktów mowy nierozstrzygalny wydaje się już nawet sam spór o istnienie takich moralnych implikacji – precyzyjniej należałoby powiedzieć, że teoria ta nie pozwala nawet na właściwe zrozumienie tego sporu – zatem stanowisko pragmatyki transcendentalnej z konieczności wyprowadzić musi (i może) refleksję nad etyką normatywną poza tę płaszczyznę teoretyczną, na jakiej lokuje swą metakrytyczną analizę lingwistyczna teoria aktów językowych, a więc i poza obręb sporu o “błąd naturalistyczny”.

Nie ma więc też szansy na to, by metakrytyka krytyki “błędu naturalistycznego” stworzyła przesłanki dla rozstrzygnięcia kwestii etyki normatywnej, choć – czego nie ujawnia logika tej metakrytyki – lingwistyczna teoria aktów językowych stwarza narzędzia, które – jak widzieliśmy – znakomicie dają się wykorzystać do transcendentalno-pragmatycznej refleksji nad warunkami możliwego dyskursu argumentacyjnego. I dopiero “uruchomienie” tych narzędzi w perspektywie refleksji transcendentalno-pragmatycznej pozwala na rozpoznanie reguł aktów językowych jako bezwarunkowo obligujących do akceptacji norm etycznych. W konsekwencji pozwala to na rozpoznanie fundamentalnej normy etycznej jako wiążącej intersubiektywnie zasady uzasadniania wszelkich norm etyki komunikacyjnej.

Wszystko to jednak może mieć miejsce wyłącznie jako rezultat pewnej fundamentalnej decyzji teoretycznej, w myśl której procedury intelektualne, uruchamiane ze względu na problem możliwości etyki normatywnej, nie muszą mieć wyłącznie charakteru procedur dedukcyjnych, indukcyjnych czy abdukcyjnych [243]. A w obrębie takich właśnie procedur pozostaje znakomita większość analiz, w bardziej lub mniej bezpośredni sposób odnoszących się do problemu etyki i norm etycznych, w tym również analizy – nowatorskiej skądinąd – lingwistycznej teorii aktów językowych.

Dokładnie w takiej też perspektywie zamknięte pozostaje – co było już analizowane – stanowisko filozoficzne, najradykalniej aspirujące do roli ostatecznego arbitra w sporze o ostateczne filozoficzne uzasadnienie, czyli stanowisko racjonalizmu krytycznego. Proponowana przez Alberta konstrukcja “trylematu Münchhausena” miała komasować kompleks zarzutów, jakie można wysunąć pod adresem wszelkich procedur uzasadniających, ale właśnie zarówno owe “wszelkie procedury”, jakie uwzględnia “trylemat”, jak i sama procedura, jakiej podporządkowane pozostaje owo Albertowskie “ostateczne uzasadnienie niemożliwości ostatecznego uzasadnienia”, pozostają w schemacie postępowania dedukcyjnego. Na wykroczenie myśli filozoficznej poza ramy tego schematu racjonalizm krytyczny kategorycznie nie chce pozwolić ( nieprzypadkowo pada określenie “nie chce pozwolić”, gdyż jest to właśnie kwestia arbitralnej chęci, w tym sensie, iż – jakby powiedział Apel w nawiązaniu do swej zasady samodopasowania (Selbsteinholungsprinzip) – decyzji ograniczenia postępowania filozoficznego wyłącznie do schematu dedukcyjnego nie da się, jak wiadomo, ugruntować na mocy samego tego schematu).

Tak czy inaczej decyzja ta, przesądzająca zresztą o niemożliwości konkluzywnego dialogu filozoficznego pomiędzy transcendentalną pragmatyką a racjonalizmem krytycznym, sprawia – co w aktualnym kontekście najistotniejsze – że ów najpoważniejszy (obok rozumowania wykazującego “błąd naturalistyczny”) zespół argumentów, podważających możliwość uprawomocnienia norm etycznych, może zostać zasadnie podważony [244]. Konstruowana w tym kontekście transcendentalno-pragmatyczna kontrargumentacja jest – jak widzieliśmy – zarazem prezentacją schematu ściśle refleksyjnej procedury ostatecznego filozoficznego uzasadnienia. Pozostaje jednak pytanie, na ile procedura ta odnosi się również do możliwości ostatecznego uzasadnienia norm etycznych.

Tym, co ujawnił ściśle refleksyjny wgląd w strukturę aktu językowego, były konieczne, nieprzekraczalne presupozycje wnoszone w postaci wiedzy typu implicite, w każdym akcie językowym jako w istocie działaniu argumentacyjnym. Do kompleksu tych presupozycji zaliczają się reguły argumentacyjne, które dają się formułować w postaci norm (bądź imperatywów kategorycznych). Przypomnijmy, iż brzmiały one tak: (1) „Jeśli rzeczywiście poważnie chcemy coś wiedzieć, jeśli poważnie jesteśmy zainteresowani rozwiązaniem danego problemu, to winniśmy (ist geboten) dążyć drogą racjonalnej argumentacji do właściwego rozwiązania” („Argumentuj racjonalnie!”) [245]. (2) „Jeśli jesteśmy poważnie zainteresowani rozwiązaniem problemu, to musimy zabiegać o takie rozwiązanie, które każdy mógłby zaakceptować, a więc musimy zabiegać o racjonalny konsens” (“Zabiegaj o racjonalny konsens!”) [246]. (3) “W każdym przypadku, gdy twoje interesy mogłyby kolidować z interesami innych, zabiegaj o racjonalny praktyczny konsens z nimi!” [247] (4) “Zabiegaj niezmiennie o to, by przyczyniać się do (długoterminowej) realizacji takich stosunków, które przybliżają realizację idealnej wspólnoty komunikacyjnej, i stale troszcz się o to, by zachowane zostały istniejące już warunki możliwej realizacji idealnej wspólnoty komunikacyjnej!” [248]

Obowiązywanie tych norm – zawisłych od apodyktycznego charakteru roszczeń ważnościowych i idei konsensualnego porozumienia – gwarantowane jest mocą zasady performatywnej niesprzeczności i wspiera się na szczególnej, znamionującej presupozycje aktu argumentacyjnego, jedności formy i treści. Niemniej jako normatywne reguły postępowania argumentacyjnego zachowują one charakter zasad formalnych. Tym zaś, co czyni, że pozostają one relewantne etycznie, jest ich niekwestionowalna (czyli właśnie nie dająca się zanegować pod groźbą sprzeczności performatywnej) moc wiążąca oraz – z drugiej strony – ich treściowe odniesienie do sfery interakcji międzyludzkich i warunkujących je realnych stosunków. Swoją koncepcją jednoznacznie bowiem obstaje transcendentalna pragmatyka przy stanowisku, iż specyfikę refleksji etycznej wyznacza zorientowanie jej na sferę działań, zachowań, relacji i stosunków międzyludzkich (a dalej, że jej domeną są normy, zasady i wartości regulujące tę sferę i że – wreszcie – jej nadrzędnym celem, jako etyki normatywnej, jest wykazanie mocy wiążącej tych zasad i ich ostateczne uprawomocnienie).

Formułując to w innej konwencji, można by powiedzieć, że etyka – zgodnie z dość powszechnym poglądem – uważana jest tu za dziedzinę, w której formułowane są preskrypcyjne i ewaluacyjne sądy odniesione do sfery interakcji międzyludzkich (jako że działania i zachowowania odniesione pozostają zawsze do szeroko rozumianej sfery interakcji społecznych – co w ujęciu transcendentalno-pragmatycznym konceptualizowane jest jako konsekwencja ich językowego zapośredniczenia). Normy ujawnione jako nieprzekraczalne reguły argumentacji mają zatem bezsprzecznie walor etyczny, w każdej z nich bowiem (choć z różnym stopniem abstrakcji) poprzez reguły określające relacje w obrębie idealnej wspólnoty komunikacyjnej wyrażone zostają zobowiązania odniesione do realnych – zawsze dokonujących się w obrębie wspólnoty komunikacyjnej – interakcji międzyludzkich. Nie jest to jednak odniesienie bezpośrednie, gdyż reguły te nadal pozostają formalnymi zasadami normatywnie wyznaczającymi innego typu zasady. Rzecz bowiem w tym, iż jako normatywne zasady argumentacji teoretycznej (czyli zasady określające strukturę argumentacji w ogóle) określają one i jednocześnie uprawomocniają zasady argumentacji praktycznej (dyskursu praktycznego), w których dopiero znaleźć mogą uzasadnienie normy materialne, odniesione do sytuacji wyznaczanych historycznie. Innymi słowy oznacza to, iż wyróżnione normatywne reguły argumentacji jako etycznie wiążące normy idealnej wspólnoty argumentacyjnej “zawierają zasady postępowania wiążące dla możliwego spełniania lub kwestionowania wszystkich spornych normatywnych roszczeń ważnościowych w ś w i e c i e ż y c i a” [249]. I jako takie, nadal utrzymują charakter formalny.

Transcendentalno-pragmatyczny schemat uprawomocniania norm ma stanowić – jak to określa Apel – konstrukcję dwupoziomową. Poziom “niższy”, to poziom uzasadniania norm materialnych, natomiast “wyższy” i ogólniejszy (w sposób niezbyt adekwatny w kontekście transcendentalnej pragmatyki, można powiedzieć: “metapoziom”) to poziom ostatecznego, formalno-proceduralnego uzasadnienia uzasadniania norm materialnych [250]. Ściśle refleksyjna procedura realizowana na “wyższym poziomie” uzasadnia “fundamentalne” normy i nieprzekraczalne zobowiązania, jakie wynikają z kompleksu ogólnych niezmiennych reguł i presupozycji formalnej struktury sytuacji argumentacyjnej, i pokazuje je właśnie jako posiadające niekwestionowaną moc zobowiązania. Natomiast faktyczna argumentacja, realizowana – na poziomie “niższym” – w dyskursach praktycznych, podporządkowanych bezwarunkowej idei osiągnięcia konsensu, uzasadnia już konkretne materialne normy i reguły postępowania. Pointą, a zarazem osobliwością tego dwupoziomowego schematu – z uwagi na interesujący nas kontekst – ma być jednak przede wszystkim to, że już ów poziom “wyższy”, formalno-proceduralny, ma charakter etyczno-normatywny, że zatem etycznie wiążącym normom i zobowiązaniom, jakie są przezeń wyznaczane, przysługuje status apodyktycznej konieczności i że wreszcie – gdy kwestię tę ujmuje się od drugiej strony – oznacza to nieusuwalnie etyczny charakter warunków możliwości racjonalności komunikacyjnej w ogóle (co emfatycznie wyrażone prowadzić może i do takiej konkluzji, że przekraczanie etycznych zobowiązań niesionych samą strukturą aktu komunikacyjnego jest znoszeniem warunków możliwości ludzkiej racjonalności, i ostatecznie – jak poprzez nawiązanie do Arystotelesowskiej “rośliny” sugeruje w innym nieco kontekście Apel – prowadzi do jej samobójstwa).

Powrót [1] , [2], [3] Następna strona [5]

Przypisy:

242. Por. ibidem, s. 82. [powrót]

243. Por. przypis nr 31 z rozdziału IV: Ostateczne uzasadnienie. [powrót]

244. Szczegółowo było to analizowane w rozdziale IV: Ostateczne uzasadnienie. [powrót]

245. W. Kuhlmann, Reflexive Letztbegründung. Untersuchungen zur Transcendentalpragmatik, Freiburg/München 1985, s. 185. [powrót]

246. Ibidem, s. 189. [powrót]

247. Ibidem, s. 208. [powrót]

248. Ibidem, s. 214. [powrót]

249. K.-O. Apel, Kann der postkantische Standpunkt der Moralität noch einmal in substantielle Sittlichkeit “aufgehoben” werden? w: W. Kuhlmann (Hrsg.), Moralität und Sittlichkeit. Das Problem Hegels und die Diskusethik, Frankfurt a/M. 1986, s. 227. W tym miejscu powołuje się Apel na wcześniejszy swój artykuł: K.-O. Apel, Warum transzendentale Sprachpragmatik?, w: M. Baumgartner (Hrsg.), Prinzip Freiheit, Freiburg/München 1979, s.13-43. [powrót]

250. K.-O. Apel, Kann der postkantische Standpunkt der Moralität noch einmal in substantielle Sittlichkeit “aufgehoben” werden? op. cit., s. 229. [powrót]