XIII Modele krytyki filozoficznej – cz. IV

 

Tymczasem wydaje się, że proponowany fallibilizm – co w pełni ujawnia lansowana przez Alberta jego wersja uniwersalistyczna – w istocie zachowuje zasadnicze rysy filozoficznego sceptycyzmu i o tyle też dużo dalszy jest od możliwości skonstruowania filozofii krytycznej niż sama transcendentalna pragmatyka. Popperowska teza sformułowana w Logice odkrycia naukowego i orzekająca w odniesieniu do nauk empirycznych, iż niemożliwa jest ani ostateczna weryfikacja, ani ostateczna falsyfikacja ich treści, teza zyskująca – po części u samego Poppera, a w pełni u Alberta – charakter uniwersalnej diagnozy “kondycji ludzkiego poznania”, nabiera w wymiarze filozoficznym jednoznacznie sceptyckiego wydźwięku. Zobowiązuje ona, z jednej strony, do przyjęcia iście sceptyckich tez o niemożliwości ostatecznego wyrokowania (ani o prawdzie, ani o fałszu) i o zawieszeniu sądów w ich (ostatecznym) obowiązywaniu, a z drugiej strony, do zakwestionowania (z istoty dogmatycznego) założenia o możliwości absolutnego kryterium (normy) wiedzy.

Już sama tylko obecność tych momentów teoretycznych (a są to kwestie dla fallibilizmu pierwszoplanowe) zaświadcza o niepodważalnie sceptyckim charakterze całej koncepcji. Nawet i zasadniczy trzon argumentacji na rzecz fallibilizmu, ilustrowany Albertowskim “trylematem Münchhausena”, w konstrukcji swej odtwarza literalnie trzy z tak zwanych pięciu tropów sceptyckich. Dzieje się tak zapewne nie z tego powodu, iżby – ostrożnie mówiąc – brakowało Albertowi teoretycznej inwencji, lecz właśnie dlatego, że fallibilizm z istoty swej jest filozofią sceptycką, a zatem mocą własnej logiki generuje rozumowania dokładnie zbieżne z klasycznymi tropami sceptyków.

Generalny schemat filozoficznej koncepcji fundowanej na zasadzie fallibilizmu pozwala – tak jak Sekstusowi pozwalała sceptycka konstrukcja filozoficzna – na wartościowe rozstrzygnięcia w kwestiach epistemologicznych i metodologicznych, niemniej, właśnie jako schemat sceptycki, popada on też w teoretyczne pułapki i niemożności znamienne dla tej postaci myśli filozoficznej. I nie chodzi tu tylko o wiadomą, wielokrotnie wykazywaną sceptycyzmowi wewnętrzną sprzeczność ani też o wyjawiany argumentacją Kuhlmanna błąd petito principii wkomponowany w konstrukcję “trylematu”, czy niemożność obrony założeń kryjących się za tą konstrukcją.

Zasadnicza słabość, jaką podziela fallibilizm z tradycyjnym sceptycyzmem, sprowadza się do tego, iż są to filozoficzne koncepcje, które – w warunkach wyznaczonych własną perspektywą badawczą – nie są w stanie rozpoznać, że procedury krytyczne (również te, przedsiębrane jako sceptyckie wątpienie, a także skrywane za ironiczną postawą dystansu) zawsze, niezależnie od uświadamianych intencji teoretycznych, dokonują się w obrębie i ze względu na pewien system bądź zespół norm. Wnoszony w tego typu postępowaniu krytycznym – aczkolwiek właśnie przez nie nie konceptualizowany, a dokładnie rzecz biorąc, zasadniczo kwestionowany – kompleks zasad, reguł i kryteriów jest niezbywalnym zapleczem, wykreślającym dopiero możliwości i granice sytuacji intelektualnej, w obrębie której może mieć w ogóle miejsce ironiczny dystans i sceptyckie epoche. Dopóki postępowanie krytyczne nie zagwarantuje narzędzi pozwalających na rozpoznanie warunkującego go zaplecza teoretycznego (abstrahując już od możliwości ujawnienia wszelkich pozateoretycznych determinant – na przykład takich, na jakie wskazuje filozofia Wittgensteina, a skądinąd także i Heideggera), dopóki zaplecza tego nie uczyni przedmiotem własnej krytycznej refleksji, dopóty przysługiwać mu będzie wyłącznie status procedur technicznych, wykluczających możliwość ufundowania na nich konstrukcji filozofii krytycznej. O możliwości ukonstytuowania filozofii krytycznej decyduje bowiem ostatecznie to, iż wypracowuje ona takie procedury krytyczne, które pozwalają nie tylko na pokazanie owego niejawnie wnoszonego normatywnego zaplecza teoretycznego, ale także na ustanowienie i krytyczne przebadane zasad i norm, na których procedury te są ufundowane. Są to więc procedury zarazem krytyczne i autokrytyczne, a zasadniczą tego konsekwencją jest możliwość ich samouprawomocnienia.

Tymczasem – ze względu na omawianą specyfikę – warunków takich nie spełnia ani postępowanie teoretyczne wiązane z fallibilizmem, ani z klasycznym sceptycyzmem (ani też z koncepcjami filozoficznej ironii) [349].

Tak więc fallibilizmowi – w każdej ze skonstruowanych dotąd jego postaci – przydać należy, jak się wydaje, w zasadzie taką samą filozoficzną kwalifikację, jaką przyznaje się sceptycyzmowi. Nie oznacza to naturalnie kwestionowania skuteczności procedur realizowanych ze względu na zasadę fallibilizmu. Nie ma też wątpliwości co do ich znaczenia dla krytycznych analiz wiedzy. Jest wręcz tak, iż fallibilizm daje się “wkomponować” w konstrukcję filozofii krytycznej. A możliwe jest to na tej samej zasadzie, na jakiej klasyczne postępowanie sceptyckie anektowane było przez krytycyzm Kantowski. Kant przeciwstawiał się oczywiście sceptycyzmowi, lecz czynił to w odniesieniu do sceptycyzmu jako koncepcji filozoficznej, którą kwestionował przede wszystkim z uwagi na jej implikacje, a dokładnie, z uwagi na wynikającą ze sceptyckiej filozofii Hume’a konkluzję na temat niemożliwości uprawomocnienia poznania. Kant wyraźnie więc deklarował, iż co prawda “transcendentalna dialektyka nie udziela […] poparcia sceptycyzmowi”, to jednak “czyni to z pewnością w odniesieniu do metody sceptyckiej” [350].

Stosowaną przez siebie metodę sceptycką określał Kant jako metodę “przyglądania się sporowi między twierdzeniami […] by zbadać, czy przedmiot sporu nie jest może tylko pustym świecidełkiem” [351], i – jako taką – uznawał za niezbędne narzędzie krytycznego postępowania, które, “jak prawdziwe kathartikon, szczęśliwie usunie urojenie wraz z pozorną wszechwiedzą (Vielwisserei), która idzie w ślad za nim” [352]. Analizy prowadzone w ramach transcendentalnej dialektyki w wielu innych jeszcze aspektach zdradzają rysy znamienne dla postępowania sceptyckiego, i gdyby poddać teoretycznej konfrontacji całokształt instrumentarium sceptyckiego z krytycyzmem Kantowskim, nie byłoby – można przypuszczać – pomiędzy nimi żadnych niespójności. Pod jednym wszak warunkiem, że procedurom sceptyckim przyznało by się jedynie status narzędzi, których kształt i zastosowanie uprawomocniane są przez teoretyczną perspektywę krytycyzmu.

Również w obrębie filozofii krytycznej bazującej na transcendentalno-pragmatycznym samouprawomocnieniu krytyki możliwe jest usankcjonowanie zasady fallibilizmu, jednak tylko wówczas gdy nie będzie to fallibilizm o skrajnej postać. Apel i Kuhlmann w wieloraki sposób argumentują przeciw nieograniczonemu (skrajnemu) fallibilizmowi – czyniąc to głównie z uwagi na pytanie o możliwość spójnego teoretycznego powiązania idei ostatecznej pewności z konsensualną koncepcją prawdy i z zasadą fallibilizmu ograniczonego. Stwarzają dzięki temu doskonałe podstawy do właściwego skonceptualizowania statusu procedur fallibilistycznych, lecz nie oznacza to, iż konstruują w ten sposób spójny model filozofii krytycznej i że rzeczywiście dokonują właściwej kwalifikacji filozofii spod znaku fallibilizmu. Tego w transcendentalnej pragmatyce niewątpliwie brak.

W istotnej mierze ma to swoje źródło w dość wąskim rozumieniu przez transcendentalną pragmatykę samej krytyki filozoficznej, co demonstruje większość kontekstów w jakiś sposób z kwestią tą związanych. ( I jest tak mimo poważnego zaangażowania transcendentalnej pragmatyki w pytanie o status nauk humanistycznych, a zwłaszcza o wyróżnione przez nią “nauki krytyczno-hermeneutyczne” czy “krytyczno-rekonstrukcyjne”. Pojawiający się jednak w tych określeniach termin “krytyka” nie jest w zasadzie nigdzie precyzowany, a prowadzone analizy jednoznacznie wskazują na stosunkowo wąskie jego rozumienie). Najogólniej można by powiedzieć, że z postępowaniem krytycznym utożsamia transcendentalna pragmatyka dwa rodzaje procedur. Po pierwsze są to procedury, które – wedle Apla – wynikają z zasady nieograniczonego fallibilizmu i związane pozostają z wirtualnym wątpieniem w każdą treść uznawaną za oczywistą. Po drugie, są to procedury, które realizowane są jako krytyka ideologii, ale których nie pojmuje się w duchu Adornowskim (czyli jako analiz wywiedzionych ostatecznie z krytyki myślenia utożsamiającego) lecz jako swoisty wariant krytyki mieszczącej się w schemacie “byt – powinność”. A schematowi temu transcendentalna pragmatyka dostarczyć może – jak deklaruje sam Apel – właściwego, niepodważalnego kryterium kwalifikacji [353].

Powrót [1] , [2], [3] Następna strona [5]

Przypisy:

349. Skądinąd nie wolno oczywiście przeoczyć, że sam Popper formułuje sporo bardzo celnych sugestii na temat filozofii krytycznej, które w istocie jednoznacznie wskazują na kierunek wyjścia z perspektywy sceptyckiej (a których zupełnie nie wydaje się uwzględniać Hans Albert). Ma to na przykład miejsce w kontekście ogólnego pytania o teorię filozoficzną, a ściślej o możliwość nieobalalnego rozwiązania problemu filozoficznego. Oto, wedle Poppera, problem filozoficzny, którego rozwiązanie – w konsekwencji “niewywrotowości teorii filozoficznych” – “nie może opierać się na ostatecznym dowodzie czy na definitywnym obaleniu”, musi zostać poddany procedurze wyznaczonej przez Kanta, czyli procedurze, na którą wskazuje – jak to określa Popper – Kantowska “zasadnicza koncepcja krytycznego i samokrytycznego racjonalizmu” (K. Popper, Droga do wiedzy. Domysły i refutacje., przekł. S. Amsterdamski, Warszawa 1999, s. 339). Kontekstów, w których odnaleźć można u Poppera tego typu – wykraczające poza perspektywę zakreśloną zasadą fallibilizmu – ujęcia krytyki, jest dużo więcej. Jednak, po pierwsze, nie są one u Poppera konsekwentnie rozbudowywane, a po drugie, w niczym nie modyfikują samej idei fallibilizmu, pozostając niejako na zewnątrz bazującej na niej koncepcji krytycznej. [powrót]

350. I. Kant, Krytyka czystego rozumu, przekł. R. Ingarden, Warszawa 1957, A 507 / B 535. [powrót]

351. Ibidem, A 424/ B 451. [powrót]

352. Ibidem, A 486 B 514. [powrót]

353. W schemacie tym sytuowany jest przez Apla projekt krytyki ideologii, formułowany i rozwijany przez Habermasa. Jako taki projekt ten nie wydaje się wyznaczać odrębnego modelu krytyki filozoficznej. Z jednej strony, pozwala się zakwalifikować do szerokiej klasy procedur krytycznych, wyznaczanych ogólnym schematem krytyki Adornowskiej, z drugiej zaś, może być konceptualizowany jako swoista realizacja modelu krytyki utrzymanej w schemacie “byt – powinność”. Znamienne jest, iż Habermas, który już w początkowej fazie rozwijania własnej koncepcji filozoficznej jednoznacznie deklarował zamiar radykalizacji Teorii Krytycznej, ani nie umocnił ostatecznie teoretycznej pozycji myślenia krytycznego, ani nie skonstruował oryginalnego modelu krytyki filozoficznej (choć usytuował kwestię krytyki ideologii w zupełnie nowym kontekście problemowym, a przy tym w większości swych pism demonstrował bardzo rzetelne instrumentarium krytyczne). Deklarowana radykalizacja polegać miała ostatecznie na uprawomocnieniu Teorii Krytycznej, a ogólniej, na uprawomocnieniu krytycznych roszczeń filozofii i nauki w ogóle (co związane było w teorii Habermasa z zasadniczą dla niej ideą jedności teorii i praktyki, a w konsekwencji sytuować miało krytykę niejako poza wymiarem stricte filozoficznym). Jednakże intencja ta zaowocowała w dość szczególny sposób. Z jednej strony, doprowadziła do skonstruowania teorii interesów poznawczych, z drugiej, do ugruntowania podstaw pragmatyki uniwersalnej, a w konsekwencji do zakreślenia teorii działania komunikacyjnego. W obrębie tych potężnych przedsięwzięć intelektualnych odnajdywał w zasadzie Habermas jedynie coraz mocniejsze racje po temu, by – jak to sformułował Apel – opowiadać się za “antyfundamentalistycznym podejściem do problemu uzasadnienia normatywnych kryteriów Krytycznej Teorii jako nauki rekonstrukcyjnej”. W sumie więc filozoficzny projekt Habermasa – jeśli oceniać rzecz z perspektywy transcendentalno-pragmatycznej – doprowadził do zakwestionowania możliwości (i teoretycznej konieczności) ostatecznego uzasadnienia procedur krytycznych, co stanowiło konsekwencję odrzucenia schematu ostatecznego uprawomocnienia wiedzy w ogóle. To ostatnie zdecydowało o zasadniczym rozejściu się dróg teoretycznych Apla i Habermasa (por. przypis 5 z rozdziału V: Argumentacja dyskursywna). (K.-O. Apel, Normative Begründung der “kritischen Theorie” durch Rekurs auf lebensweltliche Sittlichkeit? Ein transzendentalpragmatischer Versuch mit Habermas gegen Habermas zu denken, w: A. Honneth et. al. (Hrsg.), Zwischenbetrachtungen. Im Prozeß der Aufklärung. Jürgen Habermas zum 60.Geburtstag, Frankfurt a/M. 1989, s. 22). [powrót]